Główna

sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 10

*Barbara*
-Dlaczego to zrobiłeś?!-krzyknęłam wściekła do słuchawki .

-Uspokój się księżniczko, będzie dobrze.-powiedział śmiejąc się .

-On jest w szpitalu! Debilu, za co go tak pobiłeś, on niczemu nie jest winien!

-Jest winien. Należysz tylko do mnie, trudno to zrozumieć?

-Nie traktuj mnie jak rzecz!

-Ależ nie traktuję, kochanie. Jak mogłaś tak pomyśleć?

-Ugh… -rozłączyłam się nie mogąc wytrzymać.

*2 tygodnie później*

*Niall*

Wróciłem już do domu. Wszystko było ze mną dobrze. Ale z Barbarą było coś nie tak. Od mojego powrotu dziwnie się zachowuje. Chodzi taka jakaś smutna, ciągle zamyślona. Przecież nic się nie stało. Chyba…

***

Wieczorem siedziałem w swoim pokoju na parapecie słuchając muzyki i wyglądając przez okno. Mimo tego iż w uszach miałem słuchawki, uslyszałem skrzypienie drzwi. To Barbara. Usiadła na moim łóżku spoglądając na ścianę przed sobą. Wyjąłem słuchawki i usiadłem obok niej. Złapałem ją za ręke i delikatnie potarłem.

-Powiedz… co jest nie tak?-odezwałem się. Martwię się o nią, nie wiem co się dzieje.

-Mam problemy, ledwo wiążę koniec z końcem, ale nie martw się jest dobrze Niall.-uśmiechnęła się, ale to wcale nie był przekonujący uśmiech.

-Kochanie daj mi się sobą zaopiekować, zaufaj mi.-spojrzałem jej prosto w oczy.-Zaufaj.-szepnąłem całując ją w usta.

-Ufam ci, ale…

-Nie ma żadnych 'ale' jasne?-powiedziałem zdecydowanie. Lekko wkurzony postawą Lilki. Co się ze mną dzieje? Ostatnio coraz częściej się wkurzam… Często bez jakiegoś problemu.

-To nie jest takie łatwe.-wstała z łóżka. Nie jest tak łatwo żyć ze świadomością, że jest się zwykłą puszczalaską suką, ale ja robię to dla innych! Ja nie robię tego, bo lubię, ja robię to żeby mieć na życie, to nie jest tak, Niall, to nie tak…-rozpłakała się. Natychmiast schowałem ją w swoich ramionach. Przytuliłem. Trzymałem tak mocno… chcąc uchronić ją od najgorszego, od tego zła. Ja jej ufam, ja jej wierzę.-Nie łatwo jest mi tak żyć… za dnia dorabiam jako opiekunka, jako kasjerka, a za nocy jako tania suka. Nie wytrzymuję tych wszystkich gardzących spojrzeń ludzi… boję się, jest mi coraz trudniej…-płakała coraz mocniej, a ja przytulałem ją coraz mocniej. Jak tylko mogłem. Chciałem uchronić ją przed całym złem, które ją otacza. Będę walczył. Będę walczył w imię miłości.

-Kochanie.-moja koszula była cała mokra. Wydawało się, że z każdą minutą zamiast mniej płakać, płakała coraz mocniej. Zacząłem głaskać ją po plecach.-Będzie dobrze, pomogę ci. Jakoś przez to przejdziemy.-robiłem wszystko żeby ją uspokoić. Nie mogłem patrzeć na taką załamaną Lily. To najgorszy widok z wszystkich. Patrzeć jak ktoś, na kim tak cholernie mi zależy. Płacze z bezsilności. W tej chwili nie potrafiłem jej pomóc. Wiedziałem za mało. Wiedziałem też, że jej trudno o tym wszystkim mówić. Przecież to oczywiste, bo… bo kto normalny opowiadałby o tym innym? Chwalił się czymś taki? No właśnie nikt. Moja księżniczka nie zasługowała na taki los. Dlaczego wszystko co najgorsze musi przytrafiać się tym, którzy nie są  niczemu winni? To takie niesprawiedliwe…

Barbara przeprosiła mnie i wyszła z pokoju. Zostawiła mnie samego z tysiącami pytań. Musiałem ochłonąć, przejść się na spacer. Tego mi potrzeba.

***

Poszedłem w moje ulubione miejsce. Nad rzekę. Robiło się coraz ciemniej, a ja siedziałem w miejscu, gdzie rzeka skręcała. Obok był mały las, a w nim droga biegnąca do czyjejś chatki. Byłem na obrzeżach miasta. Fakt do tego miejsca mam kawałek, ale warto byłoby i przejść 1000km dla tego miejsca. Tutaj zawsze się uspokajam. Te piękne widoki, na pola, na góry, doły. Szum rzeki. Wieczorem słychać świerszcze. Siedziałem na dużym, szarym kamieniu. Tym samym co zawsze. W dłoni miałem małe kamyki. Próbowałem puszczać kaczki. Raz mi to wychodziło, a raz nie. Cały czas myślałem o niej. Ta myśl, że ona tak po prostu daje się wykorzystywać. Nie robi tego, bo lubi, ale no… jest wiele sposobów na zarabianie. Dlaczego tylko on musiała wybrać ten najgorszy… Nagle usłyszałem odgłos łamania się gałązek. Najprawdopodobniej nie byłem sam. Odwróciłem się i zobaczyłem dwóch chłopców. Wyglądali na 13-latków. Nieśli jakiś duży worek. Który… ruszał się. Coś w nim było. Chłopacy podeszli do rzeki i rzucili worem, a wtedy usłyszałem wycie. Wycie, które przypominało psa albo wilka. Kiedy chłopacy oddalili się od razu ruszyłem w miejsce, gdzie leżał worek. Zaczepił się o gałąź, która leżała w rzece. Ściągnąłem buty, skarpety i podciągnąłem nogawki. Wszedłem do wody i złapałem za wór. Pociągnąłem go z całych sił za sobą, był dość ciężki. Kiedy byłem, a raczej byliśmy na brzegu rozwiązałem supeł. W worku ujrzałem wilka. Dosłownie. Szaro-białego wilka. Wyciągnąłem go i przysunąłem do siebie. Zaczął skomleć i próbował mi się wyrwać.

-Już dobrze mały.-przytuliłem go. Postanowiłem go przygarnąć.-Nazwę cię Nilly.-Tak wziąłem to od imienia mojego oraz drugiego imienia Barbary.-Dopóki Barbara będzie ze mną, ty będziesz żyła spokojnie.-pogłaskałem sunię. Było już po 21. Postanowiłem, że pora by wracać do domu.

niedziela, 28 września 2014

Rozdział 9

Hej oto jestem z kolejnym rozdziałem! Mam nadzieję, że się wam spodoba! Liczę na komentarze! Mam nadzieję, że chociaż jedna osoba pozostawi po sobie ślad (?) :* Ustalmy, że jak będą 1-5 kom, to wezmę się za pisanie kolejnego rozdziału. Im więcej będzie komentarzy, tym szybciej dodawać będę rozdziały! ;D No mam nadzieję, że ktoś to przeczytał. Miłego czytania rodziału! Byee ;33


Obudziłem się. Usłyszałem jakieś dziwne pikanie. Otworzyłem oczy. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to rażąca biel. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, w którym właśnie byłem. Zdecydowanie nie był to mój pokój, bo zamiast ciemnych barw wszędzie, gdzie bym nie spojrzał była biel. Szpitalna biel. Kiedy tylko dotarło do mnie, że jestem w szpitalu, oprzytomiałem. Zamknąłem oczy i policzyłem do dziesięciu. Czułem, że ktoś ściska moją dłoń. W tej chwili marzyłem by była to Barbara. Bałem się spojrzeć w tę stronę. Ale ciekawość wzięła górę. Zauważyłem spod zmrużonych oczu kobiecą dłoń. Okazało się, że osoba, która przy mnie siedziała była moją nową mamą… nie lubię mówić do niej po imieniu. W ogóle nie lubię z nią rozmawiać i rzadko to robię. Tylko wtedy kiedy już muszę.
-Niall.-odezwała się ta, o której wspomniałem. Jej oczy zabłysły. Pojawiły się w nich iskierki radości. I nagle przytłoczyła mnie myśl. Ja przecież chciałem umrzeć. I teraz jestem tak blisko zrealizowania tego. Ale starałem się być silny. Pozbyłem się nnegatywnego myślenia. No może nie do końca. Ale… teraz jestem blisko i zastanawiam się nad tym czy nadal tego chcę.
-Słyszysz?-spytała ściskając moją dłoń.
-Ta.-powiedziałem bardzo ochrypłym głosem. Aż nie poznałem, że to mój. Cóż… musiałem leżeć tu dłużej niż godzinę. Po chwili wstała i wyszła z pomieszczenia. Zaraz zaczną się pytania: co ci się stało? Jak się czujesz? Kto to zrobił i tak dalej. Ja chcę mieć to wszystko za sobą. Nie podoba mi się ta cała atmosfera.
-Dzień dobry.-do pomieszczenoa wszedł mężczyzna w białym fartuchu. Wlepiłem wzrok w sufit. Nie chciałem z nim rozmawiać.-Jak się czujesz?-dodał po paru chwilach.
-Niall.-skarciła mnie moja opiekunka. Taa. Opiekunka… która zauważyła, że ignoruję doktora Tomlinsona. Skądś kojarzyło mi się to nazwisko. Skupiłem się na tym. Ach tak! Chodzę z Louis'em Tomlinson'em do klasy! Miał się z nami wczoraj spotkać, ale z tego co wiem, coś mu wypadło. I dobrze. Nie poznałem go za bardzo i nie polubiłem.
-Panie Horanie czy może się pan w końcu odezwać?-spytał doktor. Z jego miny mogłem wyczytać, że jest lekko zirytowany. Ja wkurzałem się z każdą chwilą gdy on stał tam i nie widać było żeby zbierał się do wyjścia.
-Zajebiście kurwa!-uniosłem się. I od razu pożałowałem, bo okropnie mocno zabolał mnie brzuch. Tomlinson powiedział żeby pielęgniarka dała mi leki przeciwbólowe. Wieczorem, kiedy mojej mamy już nie było i właściwie, to byłem sam ze swoimi myślami zapytałem lekarza,  o to co mi jest i jak tu trafiłem.
-Doktorze co mi jest? Jak ja tu w ogóle się dostałem?-powiedziałem o wiele ciszej niż przy pierwszej rozmowie z nim.
-Zostałeś napadnięty. Ktoś skaleczył cię ostrym narzędziem w brzuch. Znalazła cię jakaś staruszka. Radzę ci więcej nie szlajać się samemu po tak niebezpiecznych zaułkach.-zakończył. Nic nie odpowiedziałem. Nie czułem takiej potrzeby. No chyba, że on mnie o coś spyta, ale to już zależy, o co. Ale nie mogę taki być… Pan Tomlinson nie jest temu winny, on chce mi pomóc.
-A jak się teraz czujesz?-zapytał patrząc na kartę, która wisi na moim łóżku.
-Lepiej niż po obudzeniu.-usłyszałem skrzypienie drzwi. Spojrzałem w ich stronę i zauważyłem kogoś, kogo wcale się nie spodziewałem. On mnie chyba też się nie spodziewał. Jego mina wyrażala wielkie zdziwienie.
-Niall?-Louis od razu podszedł do mojego łóżka.
-To wy się znacie?-zapytał zdziwiony ojciec Louis'a.
-Tak, chodzimy razem do klasy. Zakumplowaliśmy się.-uśmiechnął się lekko do mnie.-Co się stało?
-Ehh…-zacząłem.-Ktoś mnie napadł.-powiedziałem wkurzony.-Gdybym tylko wiedział kto to, zabiłbym go. Udusił gołymi rękoma!-uniosłem się.
-Spokojnie.-powiedział Louis.-A w ogóle pamiętasz coś z tego zdarzenia?-poczułem się jakbym był przesłuchiwany na policji.
-Nie.-pokręciłem głową.-Chociaż…-próbowałem sobie przypomnieć obojętnie co, ale żeby to doprowadziło mnie do tej czy tych osób.-Chyba miał zieloną kurtkę.-nagle przypomniałem sobie.

niedziela, 14 września 2014

Rozdział 8

HEJ MISIE! WCZORAJ BYŁY URODZINY TEGO PANA, O KTÓRYM JEST TEN BLOG! STRASZNIE BARDZO MOCNO GO KOCHAM I OCZYWIŚCIE ZŁOŻYŁAM MU ŻYCZENIA. WRACAJĄC DO BLOGA. JAK WIDZICIE ZMIENIŁAM NAZWĘ OPOWIADANIA. MYŚLĘ, ŻE TA BARDZIEJ BĘDZIE NAWIĄZYWAŁA DO TREŚCI I ŁADNIEJ BRZMI. NIE WIEM CZY PODOBA WAM SIĘ TEN ROZDZIAŁ, BO SZCZERZE MÓWIĄC DŁUGO ZASTANAWIAŁAM SIĘ CZY GO DODAĆ. JEST KRÓTKI. NO WŁAŚNIE. NIE MAM JAKOŚ WENY, A NIE CHCIAŁAM Z DRUGIEJ STRONY NIC WIĘCEJ ODPISYWAĆ, BO CHODZIŁO, O TO ŻEBY TEN ROZDZIAŁ BYŁ TAJEMNICZY. DLATEGO ZBYTNIO SIĘ NIE ROZPISYWAŁAM. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA!

CZYTASZ=KOMENTUJESZ !! KOCHANI, PROSZĘ WAS BARDZO MOCNO O KOMENTOWANIE, BO BEZ TEGO SAMA NIE WIEM ILE OSÓB CZYTA BLOGA I ILU ON SIĘ PODOBA. PROSZĘ WYRAŹCIE SWOJĄ OPINIĘ! JA NIE PROSZĘ O ROZPISYWANIE SIĘ, WYSTARCZY PARĘ KRÓTKICH SŁÓW! DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY CZYTAJĄ TE NOTKI PRZED ROZDZIAŁEM! LOVKI XX

*dwa dni później*
Szedłem właśnie na spotkanie z chłopakami. Było jakoś po 21. Ustaliliśmy, że spotkamy się przy starych magazynach, gdzie kiedyś była fabryka krzeseł. Teraz już raczej rzadko ktoś tam zagląda. Wybraliśmy takie miejsce, bo Malik ma dla mas towar, a głupio by było zostać przyłapanym tak szybko, po rozpoczęciu 'nowego' życia. Nie chcę zaczynać mając na ogonie psy. Nie tym razem. Lubiłem po nocach szlajać się w ciembych uliczkach. Teraz robiłem to rzadziej, bo gdy Barbara była w domu, widziała i słyszała wszystko więc trudno było się wymknąć, a gdy byli tylko moi rodzice, to było prote. Oni myśleli, że ja wieczorem kładę się spać. To mnie rozbawiło. Przecież nie mam 8 lat i nie chodzę spać po wieczorynce. No oni nic o mnie nie wiedzą. Ale to dobrze. Szczerze ma ich gdzieś i cieszę się, że nie są jacyś nadopiekuńczy. Skręciłem w małą uliczkę, która prowadziła do fabryki. Oświetlała ją tylko jedna lampa. W dodatku zepsuta lampa. Co chwila się zapalała i zgaszała. Plusem takich 'mrocznych' miejsc jest to, że inni boją się tędy chodzić wieczorem i mało kiedy kogoś tu widuję. Lubię być sam. Bez tych wszystkich, dziwnych i niepotrzebnych spojrzeń. Ludzie się tak patrzą, a sami robią to samo co ja. Chodzą po nocach, po mieście bez jakiegoś celu. A patrzą jak na dziwaka. Niech najpierw spojrzą na siebie nim ocenią mnie. Czasem ściskam pięści i mam ochotę im przywalić. Ale chcę się zmienić dla Basi. Chcę żeby ona się mnie nie bała, bo inaczej mi nie zaufa. Jak na razie chyba mi to wychodzi. Może mi zaufa? Dotarłem na miejsce. Spotkałem tam Malika i Payne'a.
-A gdzie Styles?-powitałem się z chłopakami uściskiem dłoni.
-Zakochany.-prychnął Liam.-Spóźni się… odrobinę.-szczerze nie obchodziło mnie to. Po prostu potrzebowałem pierwszej lepszej osoby do wygadania się.
***
-No i sam już nie wiem czy warto się o nią 'bić'. Nie rozumiem kobiet.-opowiedziałem chłopakom wszystko, dokładnie.
-Stary! Ja kiedyś chodziłem z Barbarą!-powiedział Zayn, palący właśnie skręta.-Ona jest naprawdę spoko. Nie pytłem dlaczego z nią zerwał. Raczej cieszyłem się, że nie są już razem.
-Fajna może z niej być laska.-po jakimś czasie z ciemnego zaułku wyłonił się Harold.
-Jak tam twój związek z Sarą?-zapytał Liam.
-Może być. A jak związek Niall'a?-uśmiechnął się szeroko.
-Ja jeszcze nawet z nią nie jestem.-skomentowałem krótko i na temat. Przypomniały mi się wydarzenia z poranka. Zrobiłem krzywą minę.
-Co tak krzywisz mordę? Już ci się inna spodobała.-Harry ustał koło mnie.
-Nie, ona jest tą jedyną.-od razu zaprzeczyłem.
-No to śmiało,  mów co dziś odjebałeś.-uśmiechnął się szeroko. Ja tylko pokręciłem głową i ruszyłem w drogę. Idę do domu, oni mi nie pomogli, a o tym incydencie nie mogę im opowiedzieć.
-Gdzie idziesz?-spytał Liam, który wyczuł, że coś jest nie tak.
-Do domu, nara!-machnąłem ręką na pożegnanie.
-Nawet nie zapalisz?-spytał Malik. Pokręciłem głową.-Mam sam palić? Ale z tobą, to coś innego.-powiedział zawiedziony. No fakt. Lubiłem palić z Malikiem ziółka. I rozmawiać o wielu sprawach… wróciłem się na chwilę i wziąłem od niego jednego skręta.
-Idę, śpieszę się… na razie!-powiedziałem. Ruszyłem w drogę. Ze skrętem, który miał mi ją umilić. Ziółka od Zayn'a są najlepsze. On ma najlepszy towar w mieście.
***
Szedłem którąś tam uliczką. Pamiętam, że byłem już blisko domu i postanowiłem zwolnić. Wtedy poczułem ostry ból w brzuchu i upadłem na ziemię.

sobota, 6 września 2014

Rozdział 7

Kochani strasznie przepraszam was za tak długą nieobecność na blogu! To, aż miesiąc! Zastanawiałam się czy przestać pisać, bo nie miałam weny, nie mogłam wymyślić rozdziału! Przepraszam was i mam nadzieję, że to już się nie zdarzy! Kocham was! Miłego czytania ;***

PROSZĘ ZOSTAWIAJCIE PO PRZECZYTANIU KOMENTARZE, TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE!

*Barbara*
Obudziłam się. Nie otwierałam oczu jeszcze przez kilka minut gdy nagle poczułam, że coś jest nie tak. Poczułam czyjś oddech. Wystraszona natychmiast otworzyłam oczy. Nie mogłam uwierzyć. Niall był w moim łóżku. W samych bokserkach! Ludzie czy ja śnię?! Uszczypnęłam się w dłoń, która schowana była pod pościelą.
-Dzień dobry księżniczko.-a jednak to nie był sen. Cieszyłam się, ale byłam też odrobinę zła.
-Dlaczego jesteśmy w tym samym łóżku?-powiedziałam patrząc podejrzliwie na Horan'a.
-W nocy było zimno, a ty zawsze jesteś taka gorąca.-powiedział 'taki zafascynowany mną', aż zebrało mi się na wymioty.
-Czy ty ze mną flirtujesz?-spytałam poraz kolejny.
-A czy to ważne?-w co on ze mną gra? Nie mam pojęcia, ale wiem, że nie mogę dać mu się uwieźć.
Po prostu zignorowałam jego obecność. Wstałam i poszłam do szafki. Wyciągnęłam ubranie i zamknęłam się w łazience.
-Basiaaa.-usłyszałam jego krzyk. Nie wiem w co on ze mną gra. Po jakiś 30 minutach przejrzałam się jeszcze w lustrze. Kiedy stwierdziłam, że wyglądam okeey wyszłam. Założyłam dziś szare dresy i zrobiłam kitke. Niall mówił, że mogę zakładać co chcę i powinnam być sobą. Tak też zrobię. Może w jakimś stopniu odepchenie to go ode mnie? Przecież chłopacy lubią wytapetowane lalunie. Tak jak Zayn, który zerwał ze mną dla Edwards. Wyszłam z łazienki i miałam nadzieję, że to chodź trochę go obrzydzi.
-Śliczna.-zagwizdał.-nie chciałam go takiego. Byłam jego opiekunką. On nie powinien się tak zachowywać i w końcu musiałam mu powiedzieć.
-Cholera jasna Niall!-chłopak wyprostował się zdziwiony i spojrzał na mnie.-To co się wczoraj wydarzyło nic nie znaczy! To było jednorazowe!-wykrzyczałam mu prosto w twarz.- j.e.d.n.o.r.a.z.o.w.e.-przeliterowałam. Myślałam, że będzie smutny i wyjdzie z pokoju, ale jego mina zmieniła się i mogłam wyczytać z niej tylko czystą złość. Czy się wtedy bałam? Przecież to największy badboy jakiego zna Londyn. Z tego co słyszałam. Więc odrobinę tak. Na początku.
-Co powiedziałaś suko?!-spojrzał na mnie i nie widziałam już tych łagodnych tęczówek, które znikły tak szybko, jak moja nadzieja na to, że on to zrozumie. Nie odpowiedziałam mu. On złapał mnie za szyję. Zaczęłam się szarpać.-Myślisz, że tak łatwo odpuszczę?-uśmiechnął się.  Puścił mnie. Podbiegłam do drzwi. Chciałam już je otwierać, ale okazało się, że są zamknięte na klucz. Obejrzałam się i zobaczyłam, że chłopak stoi tam ze swoim przyjacielem. Rozebrany.-Spotkała cię kara, a teraz ssij!-powiedział i znów się tak dziwnie uśmiechnął. Uklęknęłam przed jego przyjacielem. On miał ze dwa metry długości. Naprawdę był długi. Spojrzałam ostatni raz w te niebieskie oczy, po czym schyliłam się i zaczęłam 'zabawiać' jego przyjaciela. Po paru minutach doszedł. Doszedł w moje ista i przyznam, że smak miał dobry. Ani trochę mnie to nie obrzydziło, bo ja jestem przyzwyczajona…-grzeczna dziwka.-pogłaskał mnie po głowie jak psa.-nic tu nie zaszło prawda?-spytał, a ja od razu pokręciłam głową. On patrzył na mnie jeszcze przez chwilę, po czym wyszedł, a ja zostałam sama w pokoju. Usiadłam na łóżku. Nie chciałam płakać. Jestem przyzwyczajona dp takiego brutalnego zachowania męszczyzn. Raczej zastanawiam się czy ja czasem czegoś do niego nie czuję i czy dobrze postąpiłam krzycząc te słowa.
***Niall***
Kurde co ja zrobiłem? Ta laska naprawdę mi się podobała! Ale jakieś zasady muszą być prawda? Następnym razem pomyśli nim coś powie. Jest mi pierwszy raz… źle? Źle z tym, że kogoś tak potraktowałem. Co jeśli ona powie o tum polcji? Co jeśli ktoś dowie się, o tym co dziś zaszło? Będę skończony. Usiadłem na łóżku i wyjrzałem przez okno. W tym samym momencie zobaczyłem jakąś kartkę. Pisało na niej ,,One Year With You" . W tłumaczeniu- jeden rok z tobą. Okazało się, że to umowa, którą zawarli moi teraźniejsi rodzice z Lilly. Ona ma być moją opiekunką przez rok? Przejebane. Chociaż z drugiej strony to właściwie dobrze się składa? Może uda mi się odbudować jej zaufanie w tym czasie? Może…może to w końcu będzie coś więcej? Chciałbym. Dlaczego kobiety mają taki dziwny tok myślenia? Nikt nie wie co o kimś sądzą. Chciałbym wiedzieć czy warto to zaczynać. Może spotkam się dziś z chłopakami! Tak! Oni powinni mi coś doradzić. Sam już się zagubiłem, co akurat mi zdarza się rzadko.
***
Jadłem właśnie śniadanie, które zrobiła dla mnie Lily. Byłem zdziwiony, że w ogóle wyszła z tego pokoju i jak gdyby nigdy nic zrobiła śniadanie. Ona się mnie nie bała. Udawała, że wszystko jest w porządku, ale była taka małomówna. A może była taka już od początku? Sam już nie wiem…
-A ty nie jesteś głodna?-spytałem dziewczynę, która właśnie stała przy blacie kuchennym odwrócona do mnie tyłem.
-Właśnie robię sobie śniadanie.-powiedziała.
-Jakie?-udałem zainteresowanego i podszedłem do niej. Okazało się, że robiła sałatkę owocową. Mmm… uwielbiam takie. Zwłaszcza wykonane przez moją księżniczki. Och… pomyślałem, że teraz mam świetną okazję by przeprosić ją za to, co zaszło ok. 2 godziny temu. Przytuliłem ją od tyłu i szepnąłem do ucha:
-Przepraszam księżniczko.-zrobiłem to. Przeprosiłem najszczerzej jak tylko potrafiłem. Ona odwróciła się do mnie z łzami w oczach.
-Nie musisz.-rzuciła się w moje ramiona. Poczułem, że po moim karku spływają czyjeś słone łzy. Łzy Barbary. Dlaczego płakała? Czyżbym tak bardzo ją skrzywdził? Czy ona tak bardzo to przeżywa?
-Ej czemu płaczesz?-spytałem pocierając dłonią jej plecy, by choć odrobinę się uspokoiła.
-To…to dlatego, że nikt nigdy nie przepraszał kiedy mnie bolało.-powiedziała niewyraźnie, ale zrozumiałem o co jej chodziło. To znaczy nie do końca. Chodzi o jej byłych chłopaków? Nie przepraszali jej, ale za co? Zerwanie? Seks? Za co? Chciałbym zadać jej wiele pytań, ale to nie pora na to. Poczekam z tym.

czwartek, 4 września 2014

PRZEPRASZAM!

Hej chciałabym was przeprosić za tak długą nieobecność na blogu! Nieważne  z jakich powodów. Ale chcę powiedzieć, że to nie koniec tego opowiadania ani bloga! Spodziewajcie się w najbliższym czasie rozdziału ;)

czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 6

Heey jestem z kolejnym rozdziałem ! Przepraszam, że tak późno dodaję rozdział, ale nie miałam weny ;C Przepraszam was. Dziś nie mam za bardzo co pisać. Po prosu życzę wam miłego czytania ! ;***

PAMIĘTAJ!

CZYTASZ=KOMENTUJESZ  





* Barbara *

Właśnie przechodziłam z Niall'em obok sklepu z butami. Nagle zatrzymałam się, bo zauważyłam te piękne buty. Żółte conversy. Tak bardzo chciałam je mieć, ale mimo, że moi rodzice są bogaci, nie chcieli kupywać mi żadnych drogich rzeczy. W ogóle rzadko mi coś kupywali. Niall patrzył na mnie zdezorientowany.Wskazałam palcem na buty.

-Są piękne.-powiedziałam.

-Kupić ci je?-odpowiedział Niall, a ja zaśmiałam się.-Ale tak serio.-dodał. Myślałam, że on mówi to od tak.

-Nie Niallero, nie możesz.-chciałam iść, wtedy on pociągnął mnie za rękę tak, że zrobiłam obrót i wylądowałam w jego ramionach. Byłam pewna, że się zarumieniłam. On puścił mi oczko i pchnął mnie lekko dając do zrozumienia, że mam iść z nim do tego sklepu. Weszliśmy do sklepu. Ten głupol wziął mnie na ręce i posadził na pufie. Przyniósł buty, które tak bardzo mi się podobały. Kiedy zdjął moje już wychodzone adidasy, spytał czy może mieć zaszczyt założyć mi na stopę buta. Zachichotałam i zgodziłam się. Wtedy poczułam się jak jakaś księżniczka.  

***

-Lily chodź na chwilę.-usłyszałam głos chłopaka, który szwędał się po całym domu. Poszłam do niego i spytałam o co chodzi.

-Zamknij oczy.-uśmiechnął się do mnie zadziornie.

-Weź nie jestem jakąś małą dziewczynką, poza tym nie lubię niespodzianek.-powiedziałam krzyżując ramiona. On nawet mnie nie posłuchał, tylko sam zasłonił mi oczy swoimi wielkimi dłoniami.

-Chodź powoli.-powiedział. Po chwili zamiast jego dłoni na moich oczach wylądowała chusta. 

-Nialler.-powiedziałam niezadowolona.-Mam tego dość!-on znów mnie zignorował. 

Sięgnął ręką do mojej i pociągnął mnie do przodu. Po chwili poczułam zderzenie z czymś. Czymś zimnym i płaskim. Niall zaczął mnie przepraszać. Okazało się, że uderzyłam w ścianę. Chciałam wtedy żeby jak najszybciej zdjął mi to z oczu. Szliśmy tak jakąś chwilę, po czym blondas znów mnie zaskoczył, ponieważ po chwili nie czułam gruntu pod stopami. Wziął mnie na ręce! Zaczęłam się szarpać, chciałam żeby mnie puścił, krzyczałam, ale on znów na to nie reagował. Nienawidzę go, nienawidzę go, nienawidzę go! Po paru długich minutach usiadłam na czymś, co z pewnością nie było wygodną, luksusową kanapą ze skóry. W końcu ściągnął mi tą szmatę z oczu i . . . I ja po prostu zaniemówiłam. Okazało się, że byliśmy nad jakimś jeziorem, z którego spływał mały wodospad. Nie był to wodospad Niagara, ale wyglądało to niesamowicie. Siedziałam z nim na łódce. Wokoło jedyne co było słychać, to świerszcze, a widać to ciemność. Taki romantyczny nastrój. Poczułam się jak w scenie z filmu. Czyżby ten zimny drań miał uczucia? Właśnie wyciągnął przed moją twarz obie dłonie. Otworzył je, a z nich wyleciały świetliki, które uformowały kształt serca. Nie mówił nic. Po prostu pogłaskał mój policzek. Po chwili zabrał swoją rękę. Westchnął głośno i spojrzał w przestrzeń. Czy to koniec? Nic więcej nie zrobi? Ale ja go chcę. Pragnę go w tej chwili najbardziej. Potrząsnęłam głową. Od kiedy ja mam takie brudne myśli? 

-Wszystko w porządku?-spytał, a ja przytaknęłam.

Usiadł obok mnie. Powolutku się przybliżał. Jego powolność wkurzała mnie. Postanowiłam sama się przybliżyć, ale wtedy on gwałtownie się odsunął. Przewróciłam tylko oczami i wróciłam na swoje miejsce. Dopiero po paru minutach był na tyle blisko by mógł mnie przytulić. Schował swoją twarz w moich ramionach i . . . Zrobił mi na szyi malinkę. Nie mogłam się powstrzymać i jęknęłam, dco nie uszło jego uwadze.

-Póki gwiazdy świecić będą, póki kwiaty kwitnąć będą, póki ptaki śpiewać będą, do wtedy kochać me usta cię będą.-powiedział i delikatnie pocałował mnie w usta. Nie wiem jak to możliwe, ale z każdym jego spojrzeniem, ruchem, oddechem pragnęłam go coraz bardziej. Nie mogę. Mówiła jakaś cząstka mnie. Ale druga sądziła coś innego. nie mogłam się powstrzymać i rzuciłam się na niego całując zachłannie.

-Nie spodziewałem się tego po tobie.-powiedział gdy zakończyliśmy nasz kilku minutowy pocałunek.

-Mogłabym powiedzieć to samo.-starałam się mówić jak najbardziej uwodzicielskim tonem.

-Kicia.-powiedział i pocałował mnie tak, jak robią to eskimosi. Noskiem. To takie słodkie!

-Dlaczego akurat ja?-spytałam całkiem poważnie. On zaśmiał się, a ja nie wiedziałam czym było to spowodowane. Palnęłam jakąś głupotę?

-Bo ty nie jesteś wszyscy, nie masz na imię każdy. Jesteś inna niż te wszystkie wytapetowane dziunie, rozlazłe suki i puszczające się dziwki. Ty jesteś sobą.-uśmiechnął się uroczo. Wyglądał jak 5-letnie dziecko, które dostało właśnie lizaka. Pocałował mnie w skroń.

-Dziękuję Niallero, nie wiem co powiedzieć.-odparłam zgodnie z prawdą. To cud, że potrafiłam jeszcze coś powiedzieć, bo sama okolica zaparła mi dech w piersiach, a co dopiero powiedzieć o nim i tym, co właśnie robiliśmy? Było cudownie, idealnie, ale jak daleko to zajdzie? Po chwili Niall wyciągnął coś z koszyka, którego wcześniej nie zdąrzyłam zauważyć, ponieważ byłam zbyt zajęta jego osobą. Okazało się, że to wiśnie. Jedną dał mi, a druga wziął sobie. Włożył mi ją do buzi, a ja postąpiłam tak samo z jego. Było naprawdę wspaniale, nigdy nie myślałam, że spotka mnie coś takiego. Widziałam podobne sceny w filmach, ale w prawdziwym życiu coś takiego zdarzało się rzadko! I akurat zdarzyło się mi. Nagle poczułam chłód i zaczęłam ocierać dłońmi moje ramiona. Niall to zauważył. 

-Może lepiej wracajmy?-spytał.

-Tak jest już późno.-pożyczył mi swoją kurtkę i złapał dłoń. Powolnym krokiem wróciliśmy do domu. Gdzie nasze drogi się rozeszły. Najpierw ja wzięłam prysznic, potem Niall. Poszliśmy do swoich pokoi. To na prawdę był najpiękniejszy i najszczęśliwszy dzień mojego życia, ale w środku czułam smutek, że jednak skończyło się tylko na przytulaniu i całowaniu. W głębi pragnęłam czegoś więcej, ale i tak zasnęłam z uśmiechem na twarzy.

środa, 6 sierpnia 2014

Libster Awards 2

Heey ! Otrzymałam już drugą nominację do Libster Awards ! Za co B.A.R.D.Z.O. dziękuję ! Tym razem jest ona od :http://iwanttobewithyou1d.blogspot.com/


                                                                       " Libster Awards"

 Nominacja do Libster Awards jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym ) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga który cię nominował.

                                               Pytania:



1. Gdzie byś chciał/a pojechać ?
2. Ulubione danie ?
3. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka ?
4. Ulubiona piosenka ?
5. Jak masz na imię ?
6. Ile masz lat ?
7. Co daje ci siłę do pisania kolejnych rozdziałów ?
8. Jaki powinien być twój/ twoja idealny/a chłopak/dziewczyna ?
9. Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia ?
10. Co byś chciała robić w przyszłości ?
11. Co najbardziej lubisz w sobie ?
 
 
 
 
Odpowiedzi:
1.Do Londynu.
2.Kotlet schabowy z ziemniakami i ogórkiem.
3.Całe One Direction, Ed Sheeran, Ewelina Lisowska.
4.Wszyskie 1D, Ed Sheeran-I See Fire, Ewelina Lisowska-We Mgle
5.Magda
6.13...
7.Moi wierni czytelnicy <3
8.Powinien być wierny i prawdomówny.
9.Nie potrafię się zakochać od pierwszego wejrzenia, bo kocham sercem, a nie oczami.
10.Muzykę. To coś, co kocham nad życie ! <3
11.Mój charakter oraz włosy xD
 
 
Moje pytania:
1.Jak masz na imię ?
2.Jaki jest twój ulubiony owoc ?
3.Gdzie chciałabyś w przyszłości zamieszkać ?
4.Do jakich fandomów należysz ?
5.Dlaczego piszesz blog ?
6.Jaki jest twój ulubiony aktor/aktorka ?
7.Kto był twoim pierwszym idolem ? 
8.Czy lubisz się uczyć ?
9.Chciałabyś kiedyś zmienić płeć ?
10.Ile chciałabyś mieć ( o ile chcesz ) dzieci ?
11.Co lub kto dał ci natchnienie do pisania opowiadania ?
 
 
Moje nominacje:
1.
http://cityofdeathfanfiction.blogspot.com/
3.http://fanfiction-fire.blogspot.com/
4. http://and-will-be-perfectly-with-liam-payne.blogspot.com/
5. http://1d-torn.blogspot.com/
6. sometimes-we-forget-who-we-are.blogspot.com/
7. http://everythingispossibleniallharry.blogspot.com/