Główna

sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 10

*Barbara*
-Dlaczego to zrobiłeś?!-krzyknęłam wściekła do słuchawki .

-Uspokój się księżniczko, będzie dobrze.-powiedział śmiejąc się .

-On jest w szpitalu! Debilu, za co go tak pobiłeś, on niczemu nie jest winien!

-Jest winien. Należysz tylko do mnie, trudno to zrozumieć?

-Nie traktuj mnie jak rzecz!

-Ależ nie traktuję, kochanie. Jak mogłaś tak pomyśleć?

-Ugh… -rozłączyłam się nie mogąc wytrzymać.

*2 tygodnie później*

*Niall*

Wróciłem już do domu. Wszystko było ze mną dobrze. Ale z Barbarą było coś nie tak. Od mojego powrotu dziwnie się zachowuje. Chodzi taka jakaś smutna, ciągle zamyślona. Przecież nic się nie stało. Chyba…

***

Wieczorem siedziałem w swoim pokoju na parapecie słuchając muzyki i wyglądając przez okno. Mimo tego iż w uszach miałem słuchawki, uslyszałem skrzypienie drzwi. To Barbara. Usiadła na moim łóżku spoglądając na ścianę przed sobą. Wyjąłem słuchawki i usiadłem obok niej. Złapałem ją za ręke i delikatnie potarłem.

-Powiedz… co jest nie tak?-odezwałem się. Martwię się o nią, nie wiem co się dzieje.

-Mam problemy, ledwo wiążę koniec z końcem, ale nie martw się jest dobrze Niall.-uśmiechnęła się, ale to wcale nie był przekonujący uśmiech.

-Kochanie daj mi się sobą zaopiekować, zaufaj mi.-spojrzałem jej prosto w oczy.-Zaufaj.-szepnąłem całując ją w usta.

-Ufam ci, ale…

-Nie ma żadnych 'ale' jasne?-powiedziałem zdecydowanie. Lekko wkurzony postawą Lilki. Co się ze mną dzieje? Ostatnio coraz częściej się wkurzam… Często bez jakiegoś problemu.

-To nie jest takie łatwe.-wstała z łóżka. Nie jest tak łatwo żyć ze świadomością, że jest się zwykłą puszczalaską suką, ale ja robię to dla innych! Ja nie robię tego, bo lubię, ja robię to żeby mieć na życie, to nie jest tak, Niall, to nie tak…-rozpłakała się. Natychmiast schowałem ją w swoich ramionach. Przytuliłem. Trzymałem tak mocno… chcąc uchronić ją od najgorszego, od tego zła. Ja jej ufam, ja jej wierzę.-Nie łatwo jest mi tak żyć… za dnia dorabiam jako opiekunka, jako kasjerka, a za nocy jako tania suka. Nie wytrzymuję tych wszystkich gardzących spojrzeń ludzi… boję się, jest mi coraz trudniej…-płakała coraz mocniej, a ja przytulałem ją coraz mocniej. Jak tylko mogłem. Chciałem uchronić ją przed całym złem, które ją otacza. Będę walczył. Będę walczył w imię miłości.

-Kochanie.-moja koszula była cała mokra. Wydawało się, że z każdą minutą zamiast mniej płakać, płakała coraz mocniej. Zacząłem głaskać ją po plecach.-Będzie dobrze, pomogę ci. Jakoś przez to przejdziemy.-robiłem wszystko żeby ją uspokoić. Nie mogłem patrzeć na taką załamaną Lily. To najgorszy widok z wszystkich. Patrzeć jak ktoś, na kim tak cholernie mi zależy. Płacze z bezsilności. W tej chwili nie potrafiłem jej pomóc. Wiedziałem za mało. Wiedziałem też, że jej trudno o tym wszystkim mówić. Przecież to oczywiste, bo… bo kto normalny opowiadałby o tym innym? Chwalił się czymś taki? No właśnie nikt. Moja księżniczka nie zasługowała na taki los. Dlaczego wszystko co najgorsze musi przytrafiać się tym, którzy nie są  niczemu winni? To takie niesprawiedliwe…

Barbara przeprosiła mnie i wyszła z pokoju. Zostawiła mnie samego z tysiącami pytań. Musiałem ochłonąć, przejść się na spacer. Tego mi potrzeba.

***

Poszedłem w moje ulubione miejsce. Nad rzekę. Robiło się coraz ciemniej, a ja siedziałem w miejscu, gdzie rzeka skręcała. Obok był mały las, a w nim droga biegnąca do czyjejś chatki. Byłem na obrzeżach miasta. Fakt do tego miejsca mam kawałek, ale warto byłoby i przejść 1000km dla tego miejsca. Tutaj zawsze się uspokajam. Te piękne widoki, na pola, na góry, doły. Szum rzeki. Wieczorem słychać świerszcze. Siedziałem na dużym, szarym kamieniu. Tym samym co zawsze. W dłoni miałem małe kamyki. Próbowałem puszczać kaczki. Raz mi to wychodziło, a raz nie. Cały czas myślałem o niej. Ta myśl, że ona tak po prostu daje się wykorzystywać. Nie robi tego, bo lubi, ale no… jest wiele sposobów na zarabianie. Dlaczego tylko on musiała wybrać ten najgorszy… Nagle usłyszałem odgłos łamania się gałązek. Najprawdopodobniej nie byłem sam. Odwróciłem się i zobaczyłem dwóch chłopców. Wyglądali na 13-latków. Nieśli jakiś duży worek. Który… ruszał się. Coś w nim było. Chłopacy podeszli do rzeki i rzucili worem, a wtedy usłyszałem wycie. Wycie, które przypominało psa albo wilka. Kiedy chłopacy oddalili się od razu ruszyłem w miejsce, gdzie leżał worek. Zaczepił się o gałąź, która leżała w rzece. Ściągnąłem buty, skarpety i podciągnąłem nogawki. Wszedłem do wody i złapałem za wór. Pociągnąłem go z całych sił za sobą, był dość ciężki. Kiedy byłem, a raczej byliśmy na brzegu rozwiązałem supeł. W worku ujrzałem wilka. Dosłownie. Szaro-białego wilka. Wyciągnąłem go i przysunąłem do siebie. Zaczął skomleć i próbował mi się wyrwać.

-Już dobrze mały.-przytuliłem go. Postanowiłem go przygarnąć.-Nazwę cię Nilly.-Tak wziąłem to od imienia mojego oraz drugiego imienia Barbary.-Dopóki Barbara będzie ze mną, ty będziesz żyła spokojnie.-pogłaskałem sunię. Było już po 21. Postanowiłem, że pora by wracać do domu.

niedziela, 28 września 2014

Rozdział 9

Hej oto jestem z kolejnym rozdziałem! Mam nadzieję, że się wam spodoba! Liczę na komentarze! Mam nadzieję, że chociaż jedna osoba pozostawi po sobie ślad (?) :* Ustalmy, że jak będą 1-5 kom, to wezmę się za pisanie kolejnego rozdziału. Im więcej będzie komentarzy, tym szybciej dodawać będę rozdziały! ;D No mam nadzieję, że ktoś to przeczytał. Miłego czytania rodziału! Byee ;33


Obudziłem się. Usłyszałem jakieś dziwne pikanie. Otworzyłem oczy. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to rażąca biel. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, w którym właśnie byłem. Zdecydowanie nie był to mój pokój, bo zamiast ciemnych barw wszędzie, gdzie bym nie spojrzał była biel. Szpitalna biel. Kiedy tylko dotarło do mnie, że jestem w szpitalu, oprzytomiałem. Zamknąłem oczy i policzyłem do dziesięciu. Czułem, że ktoś ściska moją dłoń. W tej chwili marzyłem by była to Barbara. Bałem się spojrzeć w tę stronę. Ale ciekawość wzięła górę. Zauważyłem spod zmrużonych oczu kobiecą dłoń. Okazało się, że osoba, która przy mnie siedziała była moją nową mamą… nie lubię mówić do niej po imieniu. W ogóle nie lubię z nią rozmawiać i rzadko to robię. Tylko wtedy kiedy już muszę.
-Niall.-odezwała się ta, o której wspomniałem. Jej oczy zabłysły. Pojawiły się w nich iskierki radości. I nagle przytłoczyła mnie myśl. Ja przecież chciałem umrzeć. I teraz jestem tak blisko zrealizowania tego. Ale starałem się być silny. Pozbyłem się nnegatywnego myślenia. No może nie do końca. Ale… teraz jestem blisko i zastanawiam się nad tym czy nadal tego chcę.
-Słyszysz?-spytała ściskając moją dłoń.
-Ta.-powiedziałem bardzo ochrypłym głosem. Aż nie poznałem, że to mój. Cóż… musiałem leżeć tu dłużej niż godzinę. Po chwili wstała i wyszła z pomieszczenia. Zaraz zaczną się pytania: co ci się stało? Jak się czujesz? Kto to zrobił i tak dalej. Ja chcę mieć to wszystko za sobą. Nie podoba mi się ta cała atmosfera.
-Dzień dobry.-do pomieszczenoa wszedł mężczyzna w białym fartuchu. Wlepiłem wzrok w sufit. Nie chciałem z nim rozmawiać.-Jak się czujesz?-dodał po paru chwilach.
-Niall.-skarciła mnie moja opiekunka. Taa. Opiekunka… która zauważyła, że ignoruję doktora Tomlinsona. Skądś kojarzyło mi się to nazwisko. Skupiłem się na tym. Ach tak! Chodzę z Louis'em Tomlinson'em do klasy! Miał się z nami wczoraj spotkać, ale z tego co wiem, coś mu wypadło. I dobrze. Nie poznałem go za bardzo i nie polubiłem.
-Panie Horanie czy może się pan w końcu odezwać?-spytał doktor. Z jego miny mogłem wyczytać, że jest lekko zirytowany. Ja wkurzałem się z każdą chwilą gdy on stał tam i nie widać było żeby zbierał się do wyjścia.
-Zajebiście kurwa!-uniosłem się. I od razu pożałowałem, bo okropnie mocno zabolał mnie brzuch. Tomlinson powiedział żeby pielęgniarka dała mi leki przeciwbólowe. Wieczorem, kiedy mojej mamy już nie było i właściwie, to byłem sam ze swoimi myślami zapytałem lekarza,  o to co mi jest i jak tu trafiłem.
-Doktorze co mi jest? Jak ja tu w ogóle się dostałem?-powiedziałem o wiele ciszej niż przy pierwszej rozmowie z nim.
-Zostałeś napadnięty. Ktoś skaleczył cię ostrym narzędziem w brzuch. Znalazła cię jakaś staruszka. Radzę ci więcej nie szlajać się samemu po tak niebezpiecznych zaułkach.-zakończył. Nic nie odpowiedziałem. Nie czułem takiej potrzeby. No chyba, że on mnie o coś spyta, ale to już zależy, o co. Ale nie mogę taki być… Pan Tomlinson nie jest temu winny, on chce mi pomóc.
-A jak się teraz czujesz?-zapytał patrząc na kartę, która wisi na moim łóżku.
-Lepiej niż po obudzeniu.-usłyszałem skrzypienie drzwi. Spojrzałem w ich stronę i zauważyłem kogoś, kogo wcale się nie spodziewałem. On mnie chyba też się nie spodziewał. Jego mina wyrażala wielkie zdziwienie.
-Niall?-Louis od razu podszedł do mojego łóżka.
-To wy się znacie?-zapytał zdziwiony ojciec Louis'a.
-Tak, chodzimy razem do klasy. Zakumplowaliśmy się.-uśmiechnął się lekko do mnie.-Co się stało?
-Ehh…-zacząłem.-Ktoś mnie napadł.-powiedziałem wkurzony.-Gdybym tylko wiedział kto to, zabiłbym go. Udusił gołymi rękoma!-uniosłem się.
-Spokojnie.-powiedział Louis.-A w ogóle pamiętasz coś z tego zdarzenia?-poczułem się jakbym był przesłuchiwany na policji.
-Nie.-pokręciłem głową.-Chociaż…-próbowałem sobie przypomnieć obojętnie co, ale żeby to doprowadziło mnie do tej czy tych osób.-Chyba miał zieloną kurtkę.-nagle przypomniałem sobie.

niedziela, 14 września 2014

Rozdział 8

HEJ MISIE! WCZORAJ BYŁY URODZINY TEGO PANA, O KTÓRYM JEST TEN BLOG! STRASZNIE BARDZO MOCNO GO KOCHAM I OCZYWIŚCIE ZŁOŻYŁAM MU ŻYCZENIA. WRACAJĄC DO BLOGA. JAK WIDZICIE ZMIENIŁAM NAZWĘ OPOWIADANIA. MYŚLĘ, ŻE TA BARDZIEJ BĘDZIE NAWIĄZYWAŁA DO TREŚCI I ŁADNIEJ BRZMI. NIE WIEM CZY PODOBA WAM SIĘ TEN ROZDZIAŁ, BO SZCZERZE MÓWIĄC DŁUGO ZASTANAWIAŁAM SIĘ CZY GO DODAĆ. JEST KRÓTKI. NO WŁAŚNIE. NIE MAM JAKOŚ WENY, A NIE CHCIAŁAM Z DRUGIEJ STRONY NIC WIĘCEJ ODPISYWAĆ, BO CHODZIŁO, O TO ŻEBY TEN ROZDZIAŁ BYŁ TAJEMNICZY. DLATEGO ZBYTNIO SIĘ NIE ROZPISYWAŁAM. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA!

CZYTASZ=KOMENTUJESZ !! KOCHANI, PROSZĘ WAS BARDZO MOCNO O KOMENTOWANIE, BO BEZ TEGO SAMA NIE WIEM ILE OSÓB CZYTA BLOGA I ILU ON SIĘ PODOBA. PROSZĘ WYRAŹCIE SWOJĄ OPINIĘ! JA NIE PROSZĘ O ROZPISYWANIE SIĘ, WYSTARCZY PARĘ KRÓTKICH SŁÓW! DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY CZYTAJĄ TE NOTKI PRZED ROZDZIAŁEM! LOVKI XX

*dwa dni później*
Szedłem właśnie na spotkanie z chłopakami. Było jakoś po 21. Ustaliliśmy, że spotkamy się przy starych magazynach, gdzie kiedyś była fabryka krzeseł. Teraz już raczej rzadko ktoś tam zagląda. Wybraliśmy takie miejsce, bo Malik ma dla mas towar, a głupio by było zostać przyłapanym tak szybko, po rozpoczęciu 'nowego' życia. Nie chcę zaczynać mając na ogonie psy. Nie tym razem. Lubiłem po nocach szlajać się w ciembych uliczkach. Teraz robiłem to rzadziej, bo gdy Barbara była w domu, widziała i słyszała wszystko więc trudno było się wymknąć, a gdy byli tylko moi rodzice, to było prote. Oni myśleli, że ja wieczorem kładę się spać. To mnie rozbawiło. Przecież nie mam 8 lat i nie chodzę spać po wieczorynce. No oni nic o mnie nie wiedzą. Ale to dobrze. Szczerze ma ich gdzieś i cieszę się, że nie są jacyś nadopiekuńczy. Skręciłem w małą uliczkę, która prowadziła do fabryki. Oświetlała ją tylko jedna lampa. W dodatku zepsuta lampa. Co chwila się zapalała i zgaszała. Plusem takich 'mrocznych' miejsc jest to, że inni boją się tędy chodzić wieczorem i mało kiedy kogoś tu widuję. Lubię być sam. Bez tych wszystkich, dziwnych i niepotrzebnych spojrzeń. Ludzie się tak patrzą, a sami robią to samo co ja. Chodzą po nocach, po mieście bez jakiegoś celu. A patrzą jak na dziwaka. Niech najpierw spojrzą na siebie nim ocenią mnie. Czasem ściskam pięści i mam ochotę im przywalić. Ale chcę się zmienić dla Basi. Chcę żeby ona się mnie nie bała, bo inaczej mi nie zaufa. Jak na razie chyba mi to wychodzi. Może mi zaufa? Dotarłem na miejsce. Spotkałem tam Malika i Payne'a.
-A gdzie Styles?-powitałem się z chłopakami uściskiem dłoni.
-Zakochany.-prychnął Liam.-Spóźni się… odrobinę.-szczerze nie obchodziło mnie to. Po prostu potrzebowałem pierwszej lepszej osoby do wygadania się.
***
-No i sam już nie wiem czy warto się o nią 'bić'. Nie rozumiem kobiet.-opowiedziałem chłopakom wszystko, dokładnie.
-Stary! Ja kiedyś chodziłem z Barbarą!-powiedział Zayn, palący właśnie skręta.-Ona jest naprawdę spoko. Nie pytłem dlaczego z nią zerwał. Raczej cieszyłem się, że nie są już razem.
-Fajna może z niej być laska.-po jakimś czasie z ciemnego zaułku wyłonił się Harold.
-Jak tam twój związek z Sarą?-zapytał Liam.
-Może być. A jak związek Niall'a?-uśmiechnął się szeroko.
-Ja jeszcze nawet z nią nie jestem.-skomentowałem krótko i na temat. Przypomniały mi się wydarzenia z poranka. Zrobiłem krzywą minę.
-Co tak krzywisz mordę? Już ci się inna spodobała.-Harry ustał koło mnie.
-Nie, ona jest tą jedyną.-od razu zaprzeczyłem.
-No to śmiało,  mów co dziś odjebałeś.-uśmiechnął się szeroko. Ja tylko pokręciłem głową i ruszyłem w drogę. Idę do domu, oni mi nie pomogli, a o tym incydencie nie mogę im opowiedzieć.
-Gdzie idziesz?-spytał Liam, który wyczuł, że coś jest nie tak.
-Do domu, nara!-machnąłem ręką na pożegnanie.
-Nawet nie zapalisz?-spytał Malik. Pokręciłem głową.-Mam sam palić? Ale z tobą, to coś innego.-powiedział zawiedziony. No fakt. Lubiłem palić z Malikiem ziółka. I rozmawiać o wielu sprawach… wróciłem się na chwilę i wziąłem od niego jednego skręta.
-Idę, śpieszę się… na razie!-powiedziałem. Ruszyłem w drogę. Ze skrętem, który miał mi ją umilić. Ziółka od Zayn'a są najlepsze. On ma najlepszy towar w mieście.
***
Szedłem którąś tam uliczką. Pamiętam, że byłem już blisko domu i postanowiłem zwolnić. Wtedy poczułem ostry ból w brzuchu i upadłem na ziemię.

sobota, 6 września 2014

Rozdział 7

Kochani strasznie przepraszam was za tak długą nieobecność na blogu! To, aż miesiąc! Zastanawiałam się czy przestać pisać, bo nie miałam weny, nie mogłam wymyślić rozdziału! Przepraszam was i mam nadzieję, że to już się nie zdarzy! Kocham was! Miłego czytania ;***

PROSZĘ ZOSTAWIAJCIE PO PRZECZYTANIU KOMENTARZE, TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE!

*Barbara*
Obudziłam się. Nie otwierałam oczu jeszcze przez kilka minut gdy nagle poczułam, że coś jest nie tak. Poczułam czyjś oddech. Wystraszona natychmiast otworzyłam oczy. Nie mogłam uwierzyć. Niall był w moim łóżku. W samych bokserkach! Ludzie czy ja śnię?! Uszczypnęłam się w dłoń, która schowana była pod pościelą.
-Dzień dobry księżniczko.-a jednak to nie był sen. Cieszyłam się, ale byłam też odrobinę zła.
-Dlaczego jesteśmy w tym samym łóżku?-powiedziałam patrząc podejrzliwie na Horan'a.
-W nocy było zimno, a ty zawsze jesteś taka gorąca.-powiedział 'taki zafascynowany mną', aż zebrało mi się na wymioty.
-Czy ty ze mną flirtujesz?-spytałam poraz kolejny.
-A czy to ważne?-w co on ze mną gra? Nie mam pojęcia, ale wiem, że nie mogę dać mu się uwieźć.
Po prostu zignorowałam jego obecność. Wstałam i poszłam do szafki. Wyciągnęłam ubranie i zamknęłam się w łazience.
-Basiaaa.-usłyszałam jego krzyk. Nie wiem w co on ze mną gra. Po jakiś 30 minutach przejrzałam się jeszcze w lustrze. Kiedy stwierdziłam, że wyglądam okeey wyszłam. Założyłam dziś szare dresy i zrobiłam kitke. Niall mówił, że mogę zakładać co chcę i powinnam być sobą. Tak też zrobię. Może w jakimś stopniu odepchenie to go ode mnie? Przecież chłopacy lubią wytapetowane lalunie. Tak jak Zayn, który zerwał ze mną dla Edwards. Wyszłam z łazienki i miałam nadzieję, że to chodź trochę go obrzydzi.
-Śliczna.-zagwizdał.-nie chciałam go takiego. Byłam jego opiekunką. On nie powinien się tak zachowywać i w końcu musiałam mu powiedzieć.
-Cholera jasna Niall!-chłopak wyprostował się zdziwiony i spojrzał na mnie.-To co się wczoraj wydarzyło nic nie znaczy! To było jednorazowe!-wykrzyczałam mu prosto w twarz.- j.e.d.n.o.r.a.z.o.w.e.-przeliterowałam. Myślałam, że będzie smutny i wyjdzie z pokoju, ale jego mina zmieniła się i mogłam wyczytać z niej tylko czystą złość. Czy się wtedy bałam? Przecież to największy badboy jakiego zna Londyn. Z tego co słyszałam. Więc odrobinę tak. Na początku.
-Co powiedziałaś suko?!-spojrzał na mnie i nie widziałam już tych łagodnych tęczówek, które znikły tak szybko, jak moja nadzieja na to, że on to zrozumie. Nie odpowiedziałam mu. On złapał mnie za szyję. Zaczęłam się szarpać.-Myślisz, że tak łatwo odpuszczę?-uśmiechnął się.  Puścił mnie. Podbiegłam do drzwi. Chciałam już je otwierać, ale okazało się, że są zamknięte na klucz. Obejrzałam się i zobaczyłam, że chłopak stoi tam ze swoim przyjacielem. Rozebrany.-Spotkała cię kara, a teraz ssij!-powiedział i znów się tak dziwnie uśmiechnął. Uklęknęłam przed jego przyjacielem. On miał ze dwa metry długości. Naprawdę był długi. Spojrzałam ostatni raz w te niebieskie oczy, po czym schyliłam się i zaczęłam 'zabawiać' jego przyjaciela. Po paru minutach doszedł. Doszedł w moje ista i przyznam, że smak miał dobry. Ani trochę mnie to nie obrzydziło, bo ja jestem przyzwyczajona…-grzeczna dziwka.-pogłaskał mnie po głowie jak psa.-nic tu nie zaszło prawda?-spytał, a ja od razu pokręciłam głową. On patrzył na mnie jeszcze przez chwilę, po czym wyszedł, a ja zostałam sama w pokoju. Usiadłam na łóżku. Nie chciałam płakać. Jestem przyzwyczajona dp takiego brutalnego zachowania męszczyzn. Raczej zastanawiam się czy ja czasem czegoś do niego nie czuję i czy dobrze postąpiłam krzycząc te słowa.
***Niall***
Kurde co ja zrobiłem? Ta laska naprawdę mi się podobała! Ale jakieś zasady muszą być prawda? Następnym razem pomyśli nim coś powie. Jest mi pierwszy raz… źle? Źle z tym, że kogoś tak potraktowałem. Co jeśli ona powie o tum polcji? Co jeśli ktoś dowie się, o tym co dziś zaszło? Będę skończony. Usiadłem na łóżku i wyjrzałem przez okno. W tym samym momencie zobaczyłem jakąś kartkę. Pisało na niej ,,One Year With You" . W tłumaczeniu- jeden rok z tobą. Okazało się, że to umowa, którą zawarli moi teraźniejsi rodzice z Lilly. Ona ma być moją opiekunką przez rok? Przejebane. Chociaż z drugiej strony to właściwie dobrze się składa? Może uda mi się odbudować jej zaufanie w tym czasie? Może…może to w końcu będzie coś więcej? Chciałbym. Dlaczego kobiety mają taki dziwny tok myślenia? Nikt nie wie co o kimś sądzą. Chciałbym wiedzieć czy warto to zaczynać. Może spotkam się dziś z chłopakami! Tak! Oni powinni mi coś doradzić. Sam już się zagubiłem, co akurat mi zdarza się rzadko.
***
Jadłem właśnie śniadanie, które zrobiła dla mnie Lily. Byłem zdziwiony, że w ogóle wyszła z tego pokoju i jak gdyby nigdy nic zrobiła śniadanie. Ona się mnie nie bała. Udawała, że wszystko jest w porządku, ale była taka małomówna. A może była taka już od początku? Sam już nie wiem…
-A ty nie jesteś głodna?-spytałem dziewczynę, która właśnie stała przy blacie kuchennym odwrócona do mnie tyłem.
-Właśnie robię sobie śniadanie.-powiedziała.
-Jakie?-udałem zainteresowanego i podszedłem do niej. Okazało się, że robiła sałatkę owocową. Mmm… uwielbiam takie. Zwłaszcza wykonane przez moją księżniczki. Och… pomyślałem, że teraz mam świetną okazję by przeprosić ją za to, co zaszło ok. 2 godziny temu. Przytuliłem ją od tyłu i szepnąłem do ucha:
-Przepraszam księżniczko.-zrobiłem to. Przeprosiłem najszczerzej jak tylko potrafiłem. Ona odwróciła się do mnie z łzami w oczach.
-Nie musisz.-rzuciła się w moje ramiona. Poczułem, że po moim karku spływają czyjeś słone łzy. Łzy Barbary. Dlaczego płakała? Czyżbym tak bardzo ją skrzywdził? Czy ona tak bardzo to przeżywa?
-Ej czemu płaczesz?-spytałem pocierając dłonią jej plecy, by choć odrobinę się uspokoiła.
-To…to dlatego, że nikt nigdy nie przepraszał kiedy mnie bolało.-powiedziała niewyraźnie, ale zrozumiałem o co jej chodziło. To znaczy nie do końca. Chodzi o jej byłych chłopaków? Nie przepraszali jej, ale za co? Zerwanie? Seks? Za co? Chciałbym zadać jej wiele pytań, ale to nie pora na to. Poczekam z tym.

czwartek, 4 września 2014

PRZEPRASZAM!

Hej chciałabym was przeprosić za tak długą nieobecność na blogu! Nieważne  z jakich powodów. Ale chcę powiedzieć, że to nie koniec tego opowiadania ani bloga! Spodziewajcie się w najbliższym czasie rozdziału ;)

czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 6

Heey jestem z kolejnym rozdziałem ! Przepraszam, że tak późno dodaję rozdział, ale nie miałam weny ;C Przepraszam was. Dziś nie mam za bardzo co pisać. Po prosu życzę wam miłego czytania ! ;***

PAMIĘTAJ!

CZYTASZ=KOMENTUJESZ  





* Barbara *

Właśnie przechodziłam z Niall'em obok sklepu z butami. Nagle zatrzymałam się, bo zauważyłam te piękne buty. Żółte conversy. Tak bardzo chciałam je mieć, ale mimo, że moi rodzice są bogaci, nie chcieli kupywać mi żadnych drogich rzeczy. W ogóle rzadko mi coś kupywali. Niall patrzył na mnie zdezorientowany.Wskazałam palcem na buty.

-Są piękne.-powiedziałam.

-Kupić ci je?-odpowiedział Niall, a ja zaśmiałam się.-Ale tak serio.-dodał. Myślałam, że on mówi to od tak.

-Nie Niallero, nie możesz.-chciałam iść, wtedy on pociągnął mnie za rękę tak, że zrobiłam obrót i wylądowałam w jego ramionach. Byłam pewna, że się zarumieniłam. On puścił mi oczko i pchnął mnie lekko dając do zrozumienia, że mam iść z nim do tego sklepu. Weszliśmy do sklepu. Ten głupol wziął mnie na ręce i posadził na pufie. Przyniósł buty, które tak bardzo mi się podobały. Kiedy zdjął moje już wychodzone adidasy, spytał czy może mieć zaszczyt założyć mi na stopę buta. Zachichotałam i zgodziłam się. Wtedy poczułam się jak jakaś księżniczka.  

***

-Lily chodź na chwilę.-usłyszałam głos chłopaka, który szwędał się po całym domu. Poszłam do niego i spytałam o co chodzi.

-Zamknij oczy.-uśmiechnął się do mnie zadziornie.

-Weź nie jestem jakąś małą dziewczynką, poza tym nie lubię niespodzianek.-powiedziałam krzyżując ramiona. On nawet mnie nie posłuchał, tylko sam zasłonił mi oczy swoimi wielkimi dłoniami.

-Chodź powoli.-powiedział. Po chwili zamiast jego dłoni na moich oczach wylądowała chusta. 

-Nialler.-powiedziałam niezadowolona.-Mam tego dość!-on znów mnie zignorował. 

Sięgnął ręką do mojej i pociągnął mnie do przodu. Po chwili poczułam zderzenie z czymś. Czymś zimnym i płaskim. Niall zaczął mnie przepraszać. Okazało się, że uderzyłam w ścianę. Chciałam wtedy żeby jak najszybciej zdjął mi to z oczu. Szliśmy tak jakąś chwilę, po czym blondas znów mnie zaskoczył, ponieważ po chwili nie czułam gruntu pod stopami. Wziął mnie na ręce! Zaczęłam się szarpać, chciałam żeby mnie puścił, krzyczałam, ale on znów na to nie reagował. Nienawidzę go, nienawidzę go, nienawidzę go! Po paru długich minutach usiadłam na czymś, co z pewnością nie było wygodną, luksusową kanapą ze skóry. W końcu ściągnął mi tą szmatę z oczu i . . . I ja po prostu zaniemówiłam. Okazało się, że byliśmy nad jakimś jeziorem, z którego spływał mały wodospad. Nie był to wodospad Niagara, ale wyglądało to niesamowicie. Siedziałam z nim na łódce. Wokoło jedyne co było słychać, to świerszcze, a widać to ciemność. Taki romantyczny nastrój. Poczułam się jak w scenie z filmu. Czyżby ten zimny drań miał uczucia? Właśnie wyciągnął przed moją twarz obie dłonie. Otworzył je, a z nich wyleciały świetliki, które uformowały kształt serca. Nie mówił nic. Po prostu pogłaskał mój policzek. Po chwili zabrał swoją rękę. Westchnął głośno i spojrzał w przestrzeń. Czy to koniec? Nic więcej nie zrobi? Ale ja go chcę. Pragnę go w tej chwili najbardziej. Potrząsnęłam głową. Od kiedy ja mam takie brudne myśli? 

-Wszystko w porządku?-spytał, a ja przytaknęłam.

Usiadł obok mnie. Powolutku się przybliżał. Jego powolność wkurzała mnie. Postanowiłam sama się przybliżyć, ale wtedy on gwałtownie się odsunął. Przewróciłam tylko oczami i wróciłam na swoje miejsce. Dopiero po paru minutach był na tyle blisko by mógł mnie przytulić. Schował swoją twarz w moich ramionach i . . . Zrobił mi na szyi malinkę. Nie mogłam się powstrzymać i jęknęłam, dco nie uszło jego uwadze.

-Póki gwiazdy świecić będą, póki kwiaty kwitnąć będą, póki ptaki śpiewać będą, do wtedy kochać me usta cię będą.-powiedział i delikatnie pocałował mnie w usta. Nie wiem jak to możliwe, ale z każdym jego spojrzeniem, ruchem, oddechem pragnęłam go coraz bardziej. Nie mogę. Mówiła jakaś cząstka mnie. Ale druga sądziła coś innego. nie mogłam się powstrzymać i rzuciłam się na niego całując zachłannie.

-Nie spodziewałem się tego po tobie.-powiedział gdy zakończyliśmy nasz kilku minutowy pocałunek.

-Mogłabym powiedzieć to samo.-starałam się mówić jak najbardziej uwodzicielskim tonem.

-Kicia.-powiedział i pocałował mnie tak, jak robią to eskimosi. Noskiem. To takie słodkie!

-Dlaczego akurat ja?-spytałam całkiem poważnie. On zaśmiał się, a ja nie wiedziałam czym było to spowodowane. Palnęłam jakąś głupotę?

-Bo ty nie jesteś wszyscy, nie masz na imię każdy. Jesteś inna niż te wszystkie wytapetowane dziunie, rozlazłe suki i puszczające się dziwki. Ty jesteś sobą.-uśmiechnął się uroczo. Wyglądał jak 5-letnie dziecko, które dostało właśnie lizaka. Pocałował mnie w skroń.

-Dziękuję Niallero, nie wiem co powiedzieć.-odparłam zgodnie z prawdą. To cud, że potrafiłam jeszcze coś powiedzieć, bo sama okolica zaparła mi dech w piersiach, a co dopiero powiedzieć o nim i tym, co właśnie robiliśmy? Było cudownie, idealnie, ale jak daleko to zajdzie? Po chwili Niall wyciągnął coś z koszyka, którego wcześniej nie zdąrzyłam zauważyć, ponieważ byłam zbyt zajęta jego osobą. Okazało się, że to wiśnie. Jedną dał mi, a druga wziął sobie. Włożył mi ją do buzi, a ja postąpiłam tak samo z jego. Było naprawdę wspaniale, nigdy nie myślałam, że spotka mnie coś takiego. Widziałam podobne sceny w filmach, ale w prawdziwym życiu coś takiego zdarzało się rzadko! I akurat zdarzyło się mi. Nagle poczułam chłód i zaczęłam ocierać dłońmi moje ramiona. Niall to zauważył. 

-Może lepiej wracajmy?-spytał.

-Tak jest już późno.-pożyczył mi swoją kurtkę i złapał dłoń. Powolnym krokiem wróciliśmy do domu. Gdzie nasze drogi się rozeszły. Najpierw ja wzięłam prysznic, potem Niall. Poszliśmy do swoich pokoi. To na prawdę był najpiękniejszy i najszczęśliwszy dzień mojego życia, ale w środku czułam smutek, że jednak skończyło się tylko na przytulaniu i całowaniu. W głębi pragnęłam czegoś więcej, ale i tak zasnęłam z uśmiechem na twarzy.

środa, 6 sierpnia 2014

Libster Awards 2

Heey ! Otrzymałam już drugą nominację do Libster Awards ! Za co B.A.R.D.Z.O. dziękuję ! Tym razem jest ona od :http://iwanttobewithyou1d.blogspot.com/


                                                                       " Libster Awards"

 Nominacja do Libster Awards jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym ) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga który cię nominował.

                                               Pytania:



1. Gdzie byś chciał/a pojechać ?
2. Ulubione danie ?
3. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka ?
4. Ulubiona piosenka ?
5. Jak masz na imię ?
6. Ile masz lat ?
7. Co daje ci siłę do pisania kolejnych rozdziałów ?
8. Jaki powinien być twój/ twoja idealny/a chłopak/dziewczyna ?
9. Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia ?
10. Co byś chciała robić w przyszłości ?
11. Co najbardziej lubisz w sobie ?
 
 
 
 
Odpowiedzi:
1.Do Londynu.
2.Kotlet schabowy z ziemniakami i ogórkiem.
3.Całe One Direction, Ed Sheeran, Ewelina Lisowska.
4.Wszyskie 1D, Ed Sheeran-I See Fire, Ewelina Lisowska-We Mgle
5.Magda
6.13...
7.Moi wierni czytelnicy <3
8.Powinien być wierny i prawdomówny.
9.Nie potrafię się zakochać od pierwszego wejrzenia, bo kocham sercem, a nie oczami.
10.Muzykę. To coś, co kocham nad życie ! <3
11.Mój charakter oraz włosy xD
 
 
Moje pytania:
1.Jak masz na imię ?
2.Jaki jest twój ulubiony owoc ?
3.Gdzie chciałabyś w przyszłości zamieszkać ?
4.Do jakich fandomów należysz ?
5.Dlaczego piszesz blog ?
6.Jaki jest twój ulubiony aktor/aktorka ?
7.Kto był twoim pierwszym idolem ? 
8.Czy lubisz się uczyć ?
9.Chciałabyś kiedyś zmienić płeć ?
10.Ile chciałabyś mieć ( o ile chcesz ) dzieci ?
11.Co lub kto dał ci natchnienie do pisania opowiadania ?
 
 
Moje nominacje:
1.
http://cityofdeathfanfiction.blogspot.com/
3.http://fanfiction-fire.blogspot.com/
4. http://and-will-be-perfectly-with-liam-payne.blogspot.com/
5. http://1d-torn.blogspot.com/
6. sometimes-we-forget-who-we-are.blogspot.com/
7. http://everythingispossibleniallharry.blogspot.com/

piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 5

 Heeey kochani ! Przybywam z 5 rozdziałem ! Dziś 1 Sierpnia. Został nam tylko miesiąc wakacji :c Ehh, a potem idę do pierwszej gimbazy. Będzie się działo ! Trochę się boję, ale u nas w miejskim to raczej nauczycielki boją się nas, bo mój brat tam kiedyś chodził i normalnie jest lajtowo ! Zwłaszcza pierwszy miesiąc szkoły ;D Dobra nie zanudzam. Rozdział jak zwykle wg mnie beznadziejny, bo mi wydaje się, że nie mam talentu do pisania. A wy co sądzicie ? 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ PROSZĘ WAS O KOMENTARZE ! BŁAGAM ! POD JEDNYM ROZDZIAŁEM BYŁO ICH 6 A TERAZ SĄ MAX 3 . . . TROCHĘ MI SMUTNO, ALE OKEEY PRZEŻYJĘ TO JAKOŚ :'(

Ps. wiem, że mam jeszcze jedną nagrodę Liebster Awards i jak bd miała czas to się nią zajmę.


Nagle usłyszałem otwieranie się drzwi. Wystraszyłem się i odrzuciłem żyletkę na bok. Pech, a może to szczęście? Wyleciała przez otwarte okno na ulicę. Usłyszałem głos moich rodziców i głos, który skądś znałem, ale nie mogłem sobie przypomnieć skąd. Usłyszałem skrzypienie drzwi. Wyciągnąłem telefon i udawałem, że piszę sms-a. Byłem pewny, że w drzwiach pojawi się Sophia lub Greg. Jednak zastałem w nich ... Barbarę! Patrzyłem na nią, a ona na mnie. Widać było, że ona tak samo jak ja była zdziwiona. Wtedy przyszedł Greg.

-Niall to jest Lily, zajmie się tobą parę dni, ponieważ ja i Sophia wyjeżdżamy w delegację.-powiedział, a mnie totalnie zatkało.

-Lily?!-powiedziałem. Ona wydawała się być jakby lekko wystraszona? Tak, chyba tak.

-Niall?miałam zaopiekować się tym nowym chłopakiem, a nie tobą!-powiedziała oburzona. Ale czemu taka była . . . ?

-To ja.-uśmiechnąłem się wkurzając ją. 

-Mógłbyś chociaż przeprosić!-rzuciła torebkę na podłogę. Wtedy Sophia weszła do pokoju.

-Coś nie tak?-spytała spoglądając to na Lily, to na mnie.-Niall śpieszymy się, przepraszam, że dopiero to mówię, ale...-nie dałem jej dokończyć.

-Kurwa jak macie jechać, to jeźdźcie i nie róbcie zamieszania!-teraz to ja byłem wkurzony. Nie obchodzi mnie to, że chciała mi wytłumaczyć sytuację. Cieszę się, że Baśka się mną zajmie. Kiedy będziemy sami może być dość ciekawie.

-Opowiem o twoim dzisiejszym zachowaniu psychologowi, tak nie może być!-wrzasnęła rudowłosa. Nie myślałem, że taka mała laska może mieć taki głos.

-Mam na to wyjebane i tak mu nic nie mówię więc . . . -spojrzałem na nią, a ona pokręciła głową i wyszła. 

-Pierdolony psycholog.-mruknąłem pod nosem co nie uszło uwadze Lilianki.

-Ze mną chyba nie będziesz tak pogrywał?-powiedziała całkiem poważnie, a mi zachciało się śmiać. Z nią będzie inaczej. Tylko tym razem muszę objąć inną taktykę.

-Idź gdzieś się przejdź, nie musisz mnie niańczyć. Moja kochana-powiedziałem robiąc cudzysłów w powietrzu.-O niczym się nie dowie.-puściłem jej oczko.


***

Blondyna wcale nie poszła. Chciała zostać ze mną. Pokazałem jej łazienkę, wzięła prysznic, ogarnęła się i wyglądała olśniewająco-tak jak zawsze. Siedzieliśmy trochę u mnie w pokoju i pogadaliśmy. Widać było, że jest obrażona, ale nie chciała tego za bardzo po sobie pokazywać. Nie wspomniała nic o psychologu, za co bardzo jej dziękuję, bo nie będę się jej tłumaczył z moich problemów i mojej przeszłości. Dowiedziałem się, że dziewczyna ma 16lat tak jak ja. Bogatą rodzinę, a to może być trochę gorzej . . . Jej ulubionym kolorem jest czerwony, nie lubi chodzić w sukienkach i spódniczkach, nienawidzi szpilek. Gdy spytałem czemu się tak wystroiła do pracy, odpowiedziała, że wstydzi się chodzić w dresach czy spodniach, bo tutaj wszyscy noszą miniówy i platformy. Spodobało mi się to, że jest inna niż te wszystkie lafiryndy, ale nie powinno ją obchodzić to jak inni się ubierają. Jej dobrze w dresach? Niech chodzi w dresach, w legginsach też może być. Ważne by była sobą a nie udawała kogoś innego. Barbara potrafiła też świetnie gotować, bo zrobiła na obiad pyszną pizzę ! Z pomidorami, serem, szynką, kiełbasą, pepperoni. Pycha ! Teraz ona siedziała w salonie i czytała jakąś książkę, a ja chciałem wyjść z domu niezauważony. Chciałem coś załatwić. Gdy zakładałem buty dziewczyna pojawiła się na korytarzu. 

-Dokąd się wybierasz Niallero?-spytała. Niallero? Nikt tak do mnie nie mówi. Jestem po prostu Niall.

-Przejść się.-powiedziałem.-otworzyłem drzwi, a ona złapała mnie za rękę. Ja spojrzałem na nią, a ona na mnie. Gdy zrozumiała co się dzieje szybko zabrała swoją rękę. Ja tylko uśmiechnąłem się pod nosem.-Idziesz ze mną?-zaproponowałem.

-Z chęcią.-na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Czyżbym zmierzał w dobrym kierunku . . . ?

poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 4


 Heeey ! Dziś chyba krócej niż zwykle ( ? ) Ale czekacie na rozdział już cztery dni ! Planowałam dodać go już wczoraj, ale brakowało mi weny. Jak zwykle sądzę, że jest beznadziejny. Jednak ocenę pozostawiam wam ! Miłego czytania #Directioners oraz #Roxatic ( może jacyś to czytają ? ) 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

PROSZĘ O KOMENTARZE, BO BEZ NICH BRAKUJE MI MOTYWACJI I WENY, PRZEZ CO RZADZIEJ DODAJĘ ROZDZIAŁY ! :'( 


*Narrator*

Od kiedy Niall ma uczucia? Zawsze był 'chłodny' w stosunku do ludzi i często ich ranił. Nie zależało mu na uczuciach innych. Na tym jaki ból sprawia odrzucenie. Tym czasem Lily to dla niego ktoś inny. Ona jest piękną orchideą, on jest zgniłym jabłkiem. Ona jest słońcem, które nigdy nie zgaśnie, zaś on jest pustym, ciemnym od środka kartonem. Nie ma nic co mogłoby ich połączyć więc związek ten widać w czarno-białych barwach 

*Niall*

Nie mogłem wytrzymać. To było już  dla mnie zbyt wiele. Jebany alkohol, to przez niego to wszystko miał miejsce! Czytałem już nie raz o samo okaleczaniu się i dziś nadszedł czas bym to zrobił. Nie mogłem wytrzymać psychicznie ciągle słysząc te krzyki i za każdym razem gdy zamykam oczy widzę biedną, bezbronną Barbarę,Lilianę Palvin-Moją przyszłą księżniczkę. Na imprezie poznałem jej imiona i nazwisko. Kurde! Rozmawialiśmy ze sobą trochę i czegoś się o niej dowiedziałem. Było super, aż do czasu. Teraz tak strasznie się o nią boję. Ciągle zastanawiam się. Czy wybaczy mi? Spotka się jeszcze ze mną? Porozmawiamy? Czy ona w ogóle spojrzy na mnie? Po tym co zrobiłem jestem prawie pewien, że N.I.E. Usiadłem na łóżku. W pokoju było ciemno. Byłem sam w domu. Moi rodzice 'zaufali' mi i pozwolili zostać samemu w domu. To jakiś cud, ponieważ normalnie ciągle musieli szukać mi jakiejś 'opiekunki'. Przepraszam bardzo, ale opiekunki, to obciach! Zwłaszcza, że ja mam 16 lat! Ehh-westchnąłem. Wziąłem w dłoń żyletkę, która zawsze jest w mojej prawej kieszeni. Noszę ją przy sobie, bo wiedziałem, że niedługo nadejdzie ten pierwszy raz. Przyłożyłem ją delikatnie do mojej prawej dłoni. Jedyne co słyszałem w pokoju, to bicie mojego serca, które waliło tak mocno, jakby chciało wydostać się na wolność. Jestem niewolnikiem własnych myśli... Ręce trzęsły się jak galareta, a mój oddech stawał się coraz cięższy. Nie wiedziałem co robię. Spojrzałem w przestrzeń. W oczy rzuciła mi się ciemność. Nie widziałem nic. Nic tylko ogarniającą dookoła ciemność. Coś nie pozwalało mi przycisnąć mocniej ostrza. Pomyślałem, o konsekwencjach. Co się stanie, gdy ktoś to zauważy? Nie chcę by zamknęli mnie na jakimś odludziu. Oni już tak ze mną robili. Blizna zostanie na zawsze. Nie chcę pamiętać, o przykrych dla mnie sprawach. Za każdym razem gdy spojrzę na moją rękę, będę myślał, o Barbarze. To jest jak tatuaż zrobiony by zaimponować ukochanej osobie. Tylko, że Na zawsze jest na początku, a po początku następuje koniec... To jest bezsensu, ale druga połowa mnie wręcz krzyczy bym to zrobił! To będzie dla mnie tymczasowa ulga. Spokój. Odciągnie mnie od problemów! Pozwoli mi zaczerpnąć szczęścia. To tak bardzo mnie kusi. Nie mam pojęcia co zrobić. Nie mam pojęcia czemu nie mogę tego zrobić. To jakaś wyższa siła. Czuję, że będę żałował, ale ja nigdy nie żałowałem. Aż do wczoraj. Nie miałem żadnych wyrzutów sumienia. Nie miałem serca. Ale tak było lepiej! Teraz cierpię. Cierpię z powodu braku miłości... A miłość to podobno najpiękniejsze uczucie, jakiego nie doznałem... I nie doznam zbyt prędko. Ona naprawdę wydaje się być inna. A może by tak cofnąć się w czasie? Przypomnieć sobie wszystkie moje dawne miłości? Żadna z nich nie była taka jak Lily. Ona jest inna. Pragnę jej z całego serca. Chce jej! Ona jeszcze zostanie moją księżniczką, a ja jej księciem na białym koniu... Byłem już całkiem zdezorientowany. Siedziałem tam, trzęsłem się jak galareta i nie wiedziałem co zrobić. Dlaczego życie jest takie trudne ? Dlaczego wymyślono śmiech, skoro wymyślono płacz ? Wtedy...

czwartek, 24 lipca 2014

Libster Awards

Nominacja do Libster Awards od http://fight-for-this-lovex-zaynmalik.blogspot.com/2014/07/libster-award.htmlFight For This Love Sądzę, że na nią wcale nie zasługuję! Ale serdecznie dziękuję!!

                                         Moje Odpowiedzi:
Za co kochasz One Direction ?
 
Kocham One Direction za to jacy są! Są po prostu sobą i nie obchodzą ich opinnie innych! Zmienili moje życie na lepsze i pomogli mi...Tak bardzo bardzo  ich kocham <3 <3 <3

Co robisz, aby się rozerwać ? 

Spotykam się z przyjaciółmi, piszę rozdziały na blog, gram w simsy, słucham One Direction ;)

Kim są twoi idole ? 

Liam Payne, Niall  Horan, Louis Tomlinson, Harry Styles i Zayn Malik! 

Co lubisz czytać o ile w ogóle lubisz ?

Lubię czytać książki o One Direction i różne fanfiction o nich ! Możecie mi polecać swoje, z chęcią poczytam.

Ulubiony aktor/aktorka

Jamie Campbell Bower 

 Gdybyś był/a reżyserem, o czym być nakręcił/a film ?

O tym opowiadaniu, które piszę 

Co chciałabyś wiedzieć na temat przyszłości ?

To czy w niej też będzie dużo chamskich ludzi, którzy ranią mnie na każdym kroku ... 


Jakie najlepsze wspomnienie masz z dzieciństwa ? 

Żadne, moje dzieciństwo było okropne.

Czy pieniądzę są potrzebnie ci do szczęścia ?

Nieważna jest kasa, ona nie daje szczęścia. Szczęście dają ci przyjaciele, bo to największy skarb jaki można otrzymać.

Jakie jest twoje ulubione zwierzę ?

Psy <3

Co o sobie sądzisz ?

Nie mnie to oceniać, zwłaszcza, że mam niską samoocenę. Ja nie powiem o sobie nic, inni powinni powiedzieć, co o mnie sądzą.

Ja nie mam pojęcia jakie blogi nominować, ponieważ ostatnio żadnych nie czytam. Może później dodam moje nominacje. Dziękuję jeszcze raz, kocham! To wszystko dzięki wam! <3
 

Rozdział 3

 Heja jestem z 3 rozdziałem! Ja chyba nie nadaję się do pisania, ale to wy, o tym zdecydujcie. 6 komentarzy pod ostatnim rozdziałem i dwie nominacje do Liebster Awards! Kocham was i dziękuję! Gdyby nie wy, to by się nie udało! Może pisanie tego bloga ma jednak sens :) 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ !!

Miłego czytania! Xx 


Staliśmy właśnie przed domem Eddi'ego. Zayn zadzwonił dzwonkiem, a otworzyła ... Lily. Ta laska ze sklepu. Od razu do niej podszedłem mówiąc krótkie ,, Hej " . Ona tylko się uśmiechnęła i wpuściła nas do środka. Było piętnaście po czwartej, a zabawa rozkręciła się na dobre. Znałem ludzi tylko z widzenia. No prócz dziewczyny, o której wiem, że mówią na nią Lily. I moich przyjaciół. Oni znaleźli już sobie towarzystwo. Zayn z Smanathą, a reszta chłopaków też kogoś znalazła. Tylko ja nie. Postanowiłem poczekać, aż jakaś dziewczyna sama podejdzie. Poszedłem po piwo. Oparłem się o parapet i wziąłem duży łyk napoju. Poczułem lekko gorzkawy smak. Tak, kocham to. Po paru minutach zauważyłem, że kręci się tutaj ta blondyna. Patrzyła na mnie i uśmiechała się tajemniczo. Zbliżałem się powoli w jej stronę. Zatrzymałem się, a gdy ona zrobiła krok wyszedłem z pomieszczenia. Pobawimy się w kotka i myszkę-pomyślałem. Lily ruszyła za mną. Złapałem pierwszą, lepszą pannę, która okazała się być niską brunetką i zacząłem tańczyć z nią w rytm muzyki. Przytuliłem ją bardzo mocno do siebie, jednak nie trwało to zbyt długo, bo blondyna niemal od razu odciągnęła mnie od niej i pocałowała.

-Nie tak szybko.-powiedziałem niskim, uwodzicielskim głosem. Wiedziałem, że ona za mną szaleje. To było widać tak samo dobrze, jak to, czego pragnie.. Ona nie odpowiedziała, tylko przytuliła się do mnie i zaczęliśmy się delikatnie kołysać. Postanowiłem spróbować i pocałowałem ją w czubek głowy. Nie uciekła. Przykleiła się do mnie jeszcze bardziej. To znaczy, że coś do mnie czuje.

-Idziemy się napić?-po chwili odlepiła się ode mnie i jak gdyby nigdy nic pociągnęła mnie za rękę w stronę stołu, gdzie były najróżniejsze alkohole i nie tylko. Wzięła w rękę wódkę i wypiliśmy ją razem. Raz ja łyknąłem alkoholu, raz ona. Przy tym co chwila pamiętam, że całowaliśmy się w usta. Po jakimś czasie Harry zaprosił nas do zabawy w butelkę. Wszyscy usiedliśmy w salonie w czymś wielkim, co bardziej przypominało kształt jaja niż kółka. Liam zakręcił butelką i wypadło na Zayn'a. Kazał mu pocałować Samanthę. Wszyscy zaczęli krzyczeć "awww!" . Po paru minutach zaczęliśmy zadawać coraz bardziej zboczone wyzywania, a alkohol robił swoje, a nasza odwaga była czymś nieskończonym. Mogliśmy zrobić wszystko, nie baliśmy się niczego. Harry kazał Louis'owi rozebrać się, co on zrobił bez wahania. Potem Zayn musiał pocałować Liam'a. Widać było, że robił to z wielką chęcią i dawało mu to przyjemność, ale pewnie to wina alkoholu, który buzował teraz w jego krwi. Gdy w końcu wypadło na mnie, miałem na oczach wszystkich przelecieć Lily. Cóż takie było właśnie zadanie... Oboje rozebraliśmy się. Powiedziałem do niej, by policzyła do trzech, a ja postaram się zrobić to łagodnie. No i zrobiłem to. Nie do końca łagodnie. W jej oczach widziałem łzy oraz słyszałem krzyki z bólu. Nie zrobiłem nic. Uśmiechnąłem się tylko. Miałem satysfakcję z tego. ,, Po co wymyślono śmiech, skoro wymyślono łzy?" to uderzyło mnie w twarz dziś rano. Moje własne słowa. Zerwałem się z łóżka i zaraz po chwili pożałowałem. Jak mogłem zrobić to tej pięknej panience? Normalnie nie zależałoby mi na tym co czuła, ale to była Lily. Ona wydawała się być inna. A ja ją skrzywdziłem. Co będzie jeżeli okaże się, że zostanę ojcem? Tego się bałem najbardziej. Nagle usłyszałem pukanie w drzwi. 

-Proszę,-powiedziałem bardzo cicho, ponieważ bolała mnie głowa. Miałem kaca, ale czemu tak szybko przypomniało mi się co wczoraj zrobiłem? Chciałbym żebym to nie ja to zrobił. Chciałbym żeby okazało się to snem. Chciałbym... Do pomieszczenia wszedł Liam.

-Hej, Niall pamiętasz co wczoraj zrobiłeś?.-nie krzyczał, nie był zły, a raczej smutny. Dlaczego był smutny? Czyżby coś stało się blondynie? Oby nie z mojej winy. Chcę aby to wszystko było tylko świrniętym snem!

-Niestety.-westchnąłem ciężko przygotowując się na kazanie jakie zaraz wyprawi mi Daddy. Jednak nie doczekałem się. Spojrzałem na niego, a on tylko głęboko, o czymś myślał.-Liam jak ona zareagowała?-zebrałem w sobie resztki odwagi i spytałem. Bałem się odpowiedzi.

-Uciekła. Najprawdopodobniej do swojego domu. Wszyscy teraz mówią tylko, o tym a najgorsze jest, że to ja kazałem ci to zrobić. Wszyscy teraz dziękują, że mieli się z czego śmiać, ale teraz czuję wyrzuty sumienia.

-Li to ja to zrobiłem. Nie ty, ale ja. Ja poniosę za to być może największą karę...-gdy tylko pomyślałem, o tym jakie mogą być konsekwencje wczorajszej imprezy zebrało mi się na wymioty. Czemu ja zawsze muszę wpaść w jakieś gówno? Najczęściej muszę płacić za to wysoką karę, ale to co może się stać, to już szczyt mojej głupoty. Jestem ... mogłem najpierw pomyśleć, a potem zrobić to co uznałbym za rozsądne, ale to nie w moim stylu...

wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 2

Heja ! Jestem z drugim rozdziałem! Pati niestety wczoraj się wycofała i będę sama musiała pisać blog :/ Ale nie mam jej tego za złe! :* Mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział, bo ja sama nie jestem co do niego zbytnio przekonana. Wydaje się być nudny, ale ocenę pozostawiam wam! Dodałam ankietę i proszę by WSZYSCY KTÓRZY CZYTAJĄ FF KLINKĘLI ,, TAK " ! To dla mnie bardzo ważne ! Chcę wiedzieć dla ilu osób piszę opowiadanie i czy jego kontynuowanie ma sens... 

Miłego czytania! Lovvki Xxx 

PAMIĘTAJ 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ  


Ostatnia lekcja plastyki. Nie mogłem się doczekać, aż skoczę z chłopakami na piwo po szkole. Panna Vincent kazała nam narysować jesień. Haha! Ja mam  rysować? Niech ona najpierw mnie zmusi. I tak by jej się nie udało. Zamiast tego rozmawiałem z Zayn'em, z którym usiedliśmy w ostatniej ławce od okna.

-Wiesz kręci mnie Samatha.-wskazał ręką na wytapetowaną dziewczynę. Typowa laska. Takie mnie nie kręcą, ale trzeba przyznać, że ciało miała niezłe.

-To dlaczego jeszcze do niej nie zagadałeś?-spytałem opierając głowę o rękę.

-Wiesz, boję się, że ona mnie odrzuci.-na pierwszy rzut oka wyglądał jak największy bad-boy, a tu okazuje się, że ten chłopak ma uczucia i boi się czegoś. Po nim bym się tego nie spodziewał...

-Stary, ona na ciebie leci. Uwierz mi!-chciałem go zachęcić.-Zaproś ją gdzieś.

-Skąd wiesz, że na mnie leci?-spytał robiąc wielkie oczy.

-Znam się na tym.-westchnąłem, po czym dodałem.-Spróbuj, a nie pożałujesz. 

-Ale mam tak jakby...trochę u niego przejebane?-powiedział niepewnie

-To jeszcze lepiej!-powiedziałem zbyt głośno, bo parę osób się odwróciło i spojrzało na mnie.-Zakazany owoc smakuje najlepiej.-puściłem mu oczko i wziąłem plecak, ponieważ zadzwonił już dzwonek.


***

Przed szkołą zauważyłem jak Harry z kimś rozmawia. Był to niewysoki, rudowłosy chłopak. Wyglądał na mój wiek. No może rok starszy. Usiadłem na murek i patrzyłem jak chłopak zawzięcie gestykuluje i mówi coś do Hazzy. Nagle poczułem, że ktoś na mnie skacze. Zwalając mnie z murku. 

-Louis!-krzyknąłem.-Zabiję!-on zareagował głośnym śmiechem. Mi nie było do śmiechu i gdy tylko to zobaczył od razu spoważniał. Nie będę zachowywał się jak jakaś mała dziewczynka.

-Wyluzuj stary.-poklepał mnie po ramieniu.-Na co patrzysz?-spytał spoglądając w tę samą stronę co ja.

-Jak ma na imię ten chłopak?-Louis wiedział, że chodzi o rudzielca.

-To jest Eddy. Znajomy Hazzy.-wytłumaczył mi.

No nic. Postanowiliśmy poczekać przy murku na niego. Oparłem się wygodnie o mur i zamknąłem oczy. Po chwili dołączył do nas Liam i Zayn. Opowiadał nam jak bardzo się cieszy, ponieważ zaprosił Sam na randkę no i ona się zgodziła. Dziękował mi. Tak naprawdę się na tym nie znam i nie wiedziałem czy ona się zgodzi. Ale do odważnych świat należy! Gorzej by było gdyby go olała. Oj tak. Mógłby się na mnie wkurzyć, ale ja tego nie chciałem. Chciałem zawrzeć jakieś przyjaźnie. Podejść inaczej do nowej szkoły i nowej okolicy. Może w ten sposób znajdę swoje miejsce na ziemi? Do dziś nie wiem czemu tutaj jestem. Prześladują mnie myśli samobójcze. Na przykład gdy przechodzę przez ulicę wyobrażam sobie, że zatrzymuję się specjalnie przed rozpędzonym samochodem. Kiedy jestem nad jeziorem wyobrażam sobie, że się topię, a gdy byłem dziś w szkole, na którejś z nudnych lekcji pomyślałem, że pali się w szkole i ja skaczę prosto w ten płomień. Jednak nie umiem wyobrazić sobie co bym wtedy czuł. Czytałem wiele na ten temat. Wszyscy pisali, że czułbym ulgę, radość i co najważniejsze wolność, której brakuje mi najbardziej. Ciągle muszę być pod czyjąś opieką, bo przecież gdybym był sam, mógłbym uciec. Najgorzej jest gdy znów wracam do domu dziecka, bo tam zamykają mnie samego w pokoju. Nie dają mi wychodzić. Nie pozwalają tak jak innym wyjść na stołówkę, tylko muszę siedzieć sam z moimi myślami. Raz nalałem wody do umywalki i chciałem wsadzić do niej głowę. Przeczytałem na blogu jakiejś dziewczyny, że kiedyś tak zrobiła. Chciałem ją naśladować...ale bałem się. Po prostu bałem się to zrobić. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że kiedy już chcę spróbować wycofuję się. Coś trzyma mnie na tej ziemi. Szkoda tylko, że ja nie wiem co. Czemu moje życie jest takie dziwne? Nie miałem takiego słodkiego, wesołego dzieciństwa jak inni. Nie odzywałem się do moich kolegów i koleżanek w szkole. Nie bawiłem się z nimi. Wolałem usiąść gdzieś, gdzie nikt nie będzie mnie widział i mieć spokój. W pewien sposób te  wszystkie uśmiechy, radosne dzieci wkurzały mnie. I tak zostało do dzisiaj. Rzygać mi się chce gdy słyszę jak ktoś się śmieje. Po co wymyślono śmiech, skoro wymyślono płacz? To dla mnie odwieczna zagadka. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos Harry'ego.

-Hej chłopaki!-pomachał w naszą stronę.-Eddy organizuje jutro imprezę idziemy?-spojrzał na każdego z nas po kolei.

-A będzie co palić?-powiedział Zayn.

-Wszystko czego dusza zapragnie.-to zdecydowanie mnie zachęciło.

-No to jak wchodzicie w to?-powiedział opierając się o mur.

-No baa!.-odpowiedziałem za nich.-A kiedy i o której?-dopytałem.

-Jutro o 16.-powiedział lokaty.

-Okey będę, ale teraz muszę spadać sorry chłopaki.-pożegnałem się z każdym uściskiem dłoni i wyszedłem.

Chciałem pójść do sklepu, bo szczerze mówiąc byłem bardzo głodny. Głodny jakiś dobrych papierosów. Jutro odbędzie się pierwsza impreza w nowym miejscu, na którą zostałem zaproszony. Brzmi to naprawdę kuszącą. Będę mógł się dobrze zabawić oraz poznać jakieś panienki. Może znajdę jakąś w moim typie? Może znajdę sobie tutaj dziewczynę na całe moje życie. Wszedłem do jakiegoś sklepu. Rozejrzałem się po nim w poszukiwaniu papierosów. Moje oczy zauważyły jednak coś innego. Piękną, blond włosom kasjerkę. Od razu do niej podszedłem. Była ubrana skromnie w niebieską sukienkę do kolan. A włosy miała spięte w kok. Lekki makijaż oraz ... czerwony stanik.

-Gdzie się patrzysz!-powiedziała na co, od razu wybudziłem się z transu.

-Laska są może jakieś dobre papierosy?-spytałem opierając się ladę i uśmiechając zadziornie. Laski na to lecą. Nazywa to się ,, szpan na Horan'a "

-Mów mi Lily. Tak polecam papierosy LM.-powiedziała trzepocząc rzęsami. Odwróciła się i ruszając tyłkiem poszła po paczkę.

-Dzięki.-powiedziałem podając jej pieniądze i chowając paczkę do kieszeni. Coś mi się wydaje, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie, a nasza znajomość zamieni się w coś więcej ...

niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział 1

Hejka ! Jesteśmy z 1 rozdziałem ! Pisałam go wczoraj chyba ze trzy razy, bo mi nie wychodził. Mam nadzieję jednak, że się wam spodoba! Dziękuję, że ponad 50 osób zobaczyło prolog. Mam nadzieję, że zachęcił on was do dalszego czytania bloga ! Następny rozdział doda Pati ;*** Nie wiem dokładnie za ile się pojawi, ale powinien jeszcze w tym tygodniu ;) 

PAMIĘTAJ !

CZYTASZ=KOMENTUJESZ !!

Liczymy na komentarze, one są dla nas bardzo ważne. Są motywacją bez, której kolejne rozdziały będą dodawane rzadziej ! :'( Gdy komentujecie wiemy, że mamy dla kogo pisać ! Jeżeli chcecie możecie w kom zostawić swój twitter żebyśmy informowały was o rozdziałach :) To na tyle ! Miłego czytania ;***  




Pierwszy dzień w Londynie. Mieście gdzie spędzę najbliższe 2 miesiące, a może nawet  2 lata. Kto wie ? Londyn-miasto spełnienia marzeń. Każdy widzi w nim coś wyjątkowego. Ale ja nie. Dla mnie jest to zwykłe, ponure niczym nie wyróżniające się z tłumu miasto. Tutaj ciągle jest pochmurnie i często pada deszcz. A o słońcu można pomarzyć.Wszyscy myślą, że tu jest tak wspaniale. Myślą dopóki ie przyjadą i nie zobaczą na własne oczy. Dla mnie taki klimat jest okey. Doskonale pasuje do mojego charakteru i codziennego nastroju. Coś idealnego dla emo boy'a. Nie mam pojęcia czemu, ale czuję, że tutaj spędzę kawał mojego życia, które z resztą jest bezsensu. Tak wiem, mówienie ,,Moje życie jest bezsensu, chcę umrzeć" jest grzechem, ale wolałbym się wcale nie urodzić. Gdyby to mój brat bliźniak, który niestety nie miał tego szczęścia co ja-urodził się, a to ja zmarłbym przy porodzie dziękowałbym z całego serca. Może ja nigdy się nie samo okaleczałem, nie próbowałem popełnić samobójstwa, ale po cichu, o tym marzę. Nikt, o tym nie wie. Cieszę się i to bardzo, bo przez to mogliby mnie zamknąć w jakimś wariatkowie. Nigdy nie miałem przyjaciół. Nigdy nie mogłem się nikomu zwierzyć. Przez to tak się zmieniłem. Oczywiście nie mogłem nawiązać żadnej normalnej znajomości gdy tylko mówiłem ludziom o mojej historii. Teraz jestem zakochany w sobie, nikt i nic prócz mnie samego nie obchodzi mnie, ufam tylko sobie. Odzywam się tylko wtedy gdy mam jakieś kłopoty ... a to często się zdarza więc.

***

Właśnie przechodziłem przez wysoką, zieloną bramę do budy. Zastanawiałem się  czy tam będzie jak w każdej szkole. Musi tak być. Ja zawsze jestem Boss'em i każdy się mnie boi, a jeżeli ktoś stanie na mojej drodze pożałuje. Przed drzwiami zauważyłem czterech chłopaków idących za budynek z ... papierosami. Hmm czyżby jacyś tutejsi bad-boy'e ? Może i tak, ale teraz ja zajmę ich miejsce. Postanowiłem pójść za nimi. Zauważyłem, że wszyscy są brunetami, a jeden z nich wyróżniał się, ponieważ był ubrany na kolorowo. Nie tak jak oni na czarno. Usłyszałem kawałek ich rozmowy.

-Dziś ma być ten nowy.-powiedział jeden z lokami.

-Słyszałem, że jest z domu dziecka.-powiedział jeden, który miał ciemne, prawie czarne włosy z grzywką zaczesaną do góry. Od razu zrozumiałem, że mówią o mnie. Postanowiłem zrobić 'wielkie' wejście.

-Wszyscy się go boją, ma pełno tatuaży i podobno kolczyk w tyłku.-powiedział jeden z krótko przystrzyżonymi włosami. Nie mogłem wytrzymać! Zaśmiałem się i  powoli pokazałem się im. Ich miny natychmiast zrzędły.

-To ty jesteś Niall Horan?-spytał ten 'kolorowy'

-Kolczyk w dupie?-zignorowałem jego pytanie.-Kto ci to powiedział?-zwróciłem się do chłopaka, z krótkimi włosami i lekkim zarostem na twarzy.

-Jestem Louis.-odpowiedział ten kolorowy. Myślałem, że jest wesołkiem i uśmiechnie się, ale jednak myliłem się.

-Ja Harry.-powiedział ten z lokami na głowie.

-Ja Zayn.-odpowiedział mulat.

-A ja Liam.-powiedział ten w krótkich włosach.

-Miło.-powiedziałem robiąc z każdym 'żółwika'. Wydają się spoko.

-Na serio jesteś z domu dziecka?-powiedział cicho Zayn jakby chciał żebym  nie ułyszał.

-Jakich jeszcze głupot się o mnie dowiedziałeś?-skłamałem, nie chciałem mówić im prawdy.

-Jasne ziom-powiedział mulat, jakby nie za bardzo przekonany tym co powiedziałem.-Zaraz zaczną się lekcje idziemy-dodał po chwili. Ruszyłem za nimi.

-Od kiedy mieszkasz w Londynie?-zapytał Louis.

-Coś około tygodnia.-powiedziałem chwilę się zastanawiając.

-Pierwsza jest biola, uważaj Katherine potrafi zaleźć za skórę uczniom.-Harry puścił mi oczko. Kiwnąłem na znak zrozumienia i jako ostatni wszedłem za nimi do klasy. Miałem nadzieję, że zrobię na wszystkich jak najgorsze pierwsze wrażenie...

Prolog

16-letni Niall, który z powodu braku pieniędzy oraz ze jego ojciec dzień w dzień znęcał się nad nim, trafił do domu dziecka. Był adoptowany juz kilka razy i w każdym domu zastępczym robił co chciał i bardzo często uciekał z domu. W szkole jest Boss'em wiec każdy robi co tylko chce i każdy (bez wyjatku) się go słucha...lecz wszystko zmienia się, kiedy w szkole i w sąsiedztwie pojawia się nowa dziewczyna - Lily, do której z czasem Niall zaczyna czuć coś więcej niż tylko przyjaźń... No i wtedy całkowicie się dla niej zmienia, jest na jej każde zawołanie, robi co tylko chce aby ona tez do niego poczuła coś więcej. Przyjaciółmi, którzy mu w tym pomagają sa: Louis, Liam, Zayn i Harry. Tworzą razem najpopularniejszą paczkę w szkole. Kiedy jego życie nabiera sensu i wszystko zaczyna się układać po jego myśli, pojawia się następny problem; jego przybrani rodzice mówią mu, ze jego rodzina matka chce go zabrać do swojego domu w Irlandii.. i wtedy... świat Niall'a zostaje nagle zburzony. Ma żal do swojej matki za to, że go tak zostawiła i nie opiekowała się nim od początku. Czy Niall zostanie w Londynie ze swoimi przyjaciółmi, czy wyjedzie do swojej matki? Czy ułoży sobie życie z Lily?

sobota, 19 lipca 2014

Notka Powitalna

Hejka ! Jesteśmy Magda i Patrycja :) Będziemy razem pisać opowiadanie o Niall'u Horan'ie . Będzie to romantyczny dark :) Inny niż te wszystkie opowiadania. Nic więcej nie zdradzimy ! Poczekajcie na prolog naszego opowiadania, a dowiecie się więcej !

Lovkii !! Xxx